Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

KONIE NITKĄ UTKANE

Katarzyna Bala: absolwentka Technikum Tkactwa Artystycznego w Zakopanem, rodem z Bukowiny Tatrzańskiej.

„Hubertus” – gobelin

 

Katarzyna Bala: absolwentka Technikum Tkactwa Artystycznego w Zakopanem, rodem z Bukowiny Tatrzańskiej. Przez pięć lat tworzyła w poznańskiej pracowni gobelinów prof. Urszuli Plewki-Szmidt; od roku 1991 prowadzi własną pracownię na Mazowszu – tworzy gobeliny i maluje.

 

„Konie na śniegu”

Konia nie ma, wierzchem nie jeździ, a mimo wszystko wpisuje się w ramy niniejszego portalu i to za sprawą samego prof. Ludwika Maciąga. To on lata temu zastukał do jej drzwi i zapytał, czy zechciałaby utkać gobelin z końmi w roli głównej. Pokazał projekt, powiedział na czym mu zależy, a Katarzyna Bala zlecenie przyjęła. Tremę miała ogromną, a wątpliwości, czy podoła, długo jej nie opuszczały.

Profesor przedstawił duży projekt: 220 na 160 centymetrów, ale zostawił mi sporą swobodę. Byłam nawet zaskoczona, w końcu to jego dzieło. Najgorsze jednak, że dał mi bardzo mało czasu; musiałam się śpieszyć, bo gobelin miał być gotowy na wystawę, której termin był już wyznaczony i bardzo nieodległy.

Katarzyna Bala dobrych kilka dni zastanawiała się, jak uzyskać odpowiedni efekt. Utkać konie w głębokich bruzdach nie jest proste – te bruzdy muszą być widoczne i muszą być właśnie głębokie! W końcu wpadła na pomysł, by zastosować tzw. splot sumakowy, który pozwala na sterowanie grubością. Czy jednak trafiła z pomysłem, miało się dopiero okazać. To przecież, mimo pewnej dowolności, którą Maciąg jej zostawił, on przecież decydował o całości. Odetchnęła z ulgą, gdy przyjechał i zaakceptował. Potem wpadał co kilka, kilkanaście dni na „kontrole”.

„Koń w stajni”; foto: FAPA-PRESS

Odnosiłam wrażenie, że nadajemy na tych samych falach. Najlepszy dowód, że pierwszy gobelin nie był naszym ostatnim. Celowo używam sformułowania „naszym”. Ludwik zawsze podkreślał, na wszystkich wernisażach, spotkaniach, że gobelin jest efektem współpracy, a nie jego wyłącznym dziełem. Nie ukrywam, że dodawało mi to skrzydeł i miałam ogromną satysfakcję. Świadczyło też o niebywałej uczciwości artysty.

Duet Maciąg – Bala stworzył cztery gobeliny, w planie był piąty: „Huzar na koniu”. Profesor z powodu choroby nie zdążył jednak ukończyć projektu, a brakowało naprawdę niewiele. Może w jego gulczewskiej chacie gdzieś się ten „Huzar” namalowany na szarym papierze jeszcze odnajdzie? Na razie tkaczka pracuje nad gobelinem… który już raz wykonała.

To właśnie ten zrobiony według pierwszego projektu Ludwika. Tamten poszedł w świat, a że ja nie mam żadnego, usiadłam przy warsztacie i zaczęłam sobie tkać.

KATARZYNA BALA przy pracy nad gobelinem „Hubertus”; foto: FAPA-PRESS

Tę pracę skończy zapewne za trzy, może nawet cztery miesiące tkając do ośmiu godzin dziennie! Niezwykle żmudne to zajęcie. Do tego wyczerpujące fizycznie. Bolą przede wszystkim plecy, a pozycje jakie tkaczka przyjmuje, by każda nitka czy sznurek znalazły się na swoim miejscu, przypominają chwilami artystyczne ćwiczenia gimnastyczne.

Nie narzekam, choć rzeczywiście bywam zmęczona. Jeśli jednak uda mi się osiągnąć zamierzony efekt,  szybko zapominam o wszelkich niedogodnościach.

(jp)

 

 

 

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.