Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

KUC SZKOCKI PO HOLENDERSKU

Ażeby w Holandii żyć tak, jak żyję w Polsce, musiałbym być milionerem. Tam hektar ziemi kosztuje majątek. A tu z okien drewnianego domu, krytego gontem, widać ”Bukową Górę” i szachownicę pól i łąk…

Kapkazy.17.03.2013. Stadnina Manoah hodowla koni Scottish Highland. Pony's. Nz Jan Smeenk. Fot.Krzysztof Jarczewski

JAN SMEENK; foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Ażeby w Holandii żyć tak, jak żyję w Polsce, musiałbym być milionerem. Tam hektar ziemi kosztuje majątek. A tu z okien drewnianego domu, krytego gontem, widać ”Bukową Górę” i szachownicę pól i łąk. Tego nie zobaczy się nigdzie indziej w Europie – opowiada o swoich życiowych wyborach hodowca JAN SMEENK, Holender z polskich Kapkazów.

Kapkazy Stadnina Manoah hodowla koni Scottish Highland. Pony's. Fot.Krzysztof Jarczewski *** Local Caption *** Wzdó³ Kapkazy.Stadnina-MANOAH jest stadnin¹ szkockich kuców-Highland Pony.Fot.Krzysztof Jarczewski

Stadnina Manoah, hodowla koni Scottish Highland. Pony’s; foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Gdy Jan Smeenk sprowadził pierwsze kuce do Kapkazów w góry Świętokrzyskie w okolice Bodzentyna, miejscowi kręcili głowami. Uważali, że nie podoła wyzwaniu, bo nie zbudował stajni. – Nie znasz polskich zim – ostrzegali. Tymczasem twarde, góralskie konie świetnie przystosowały się do naszego klimatu.

 foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Stadnina Manoah, hodowla koni Scottish Highland. Pony’s; foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Dwadzieścia lat temu przyjechałem do Polski na wakacje, po raz pierwszy. Spodobało mi się, następnego lata znowu tu przyjechałem i wtedy trafiłem do Kapkazów. Wracałem tam w następnych latach., poznawałem miejscowych. Pewnego razu pojawiła się w Kapkazach możliwość kupna dziesięciu hektarów ziemi. W Holandii nie byłoby mnie na to stać – wspomina. – Kupiłem i przywiozłem sześć koni: ogiera Rhurma, jego brata Glena oraz cztery klacze importowane ze Szkocji. I tak zapoczątkowałem pierwszą hodowlę kuców szkockich w tej części Europy. Moją stadniną Manoah interesuje się dziś cały świat. Artykuły o niej pojawiają się nawet w prasie australijskiej.

 foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Stadnina Manoah, hodowla koni Scottish Highland. Pony’s; foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Jako dzieciak Jan marzył o koniach, ale te kosztowały zbyt wiele. Jeździectwo było sportem ekskluzywnym.

W Holandii pracowałem przez 25 lat w szkole dla dzieci niepełnosprawnych. Każdego tygodnia jeździliśmy z podopiecznymi do stadniny. Gdy skończyłem 40 lat uznałem, że jeśli kiedykolwiek chcę jeździć konno, to ostatni dzwonek, żeby spróbować. I dałem sobie prezent urodzinowy: dziesięć lekcji w siodle. Dziesięć, bo jedna wydawało mi się za mało, aby sprawdzić, czy rzeczywiście sprawia mi to przyjemność. Już jednak po pierwszej nie miałem najmniejszych wątpliwości. Kupiłem więc zaraz pół hektara ziemi w Holandii… dla konia. Chciałem mieć spokojną klacz, taką dostosowaną do moich umiejętności – lekcje jazdy brałem wtedy dopiero od pół roku. I oto pewnego razu, z okazji Dnia Kuca Szkockiego z całej Holandii zwieziono wszystkie szkockie kuce akurat w region, w którym mieszkałem. Wszystkie… raptem dziesięć. Zobaczyłem je i się w nich zakochałem. Spostrzegł to mój znajomy i dał mi znać, że jeden z półrocznych ogierów jest na sprzedaż. Ja przecież chciałem starszą, spokojną klacz! Kolega przekonywał mnie jednak, że na pewno z tym koniem dam sobie radę. I tak zostałem właścicielem mojego pierwszego Highlander Pony. Niestety mój kolega mylił się. Kompletnie nie mogliśmy się z ogierem dogadać. Zastanawiając się, jak wyjść z tego impasu, wpadłem na pomysł, że kupię mu jakiegoś kumpla tej samej rasy. Tak też zrobiłem i problem zniknął.

 foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Stadnina Manoah, hodowla koni Scottish Highland. Pony’s; foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Kuce szkockie wpisane są do Światowej Księgi Ras Rzadkich. To koniki wszechstronne, silne, mocnej budowy, choć mierzą tylko od 132 do 148 centymetrów w kłębie. Dorosła klacz waży około 450 kilogramów. Wiele koni tej rasy ma plamy ciemniejszej sierści, pręgi wzdłuż grzbietu, na nogach zdarzają się także paski, jak u zebry. W kraju pochodzenia bywają używane na małych farmach i do trekkingu. Nadają się też świetnie do pokonywania długich dystansów w trudnych warunkach, na przykład w górach. W Szkocji używane są do polowań – nie boją się huku, zapachu krwi. Bywa, że myśliwy przerzuca zwierzynę przez grzbiet konia i tak wraca do domu. Są stabilne psychicznie i przyjacielskie, to jedna z ich najbardziej wymaganych cech charakteru. Łagodność, łatwość w prowadzeniu i cierpliwość powodują, że są idealnymi końmi do pracy z niepełnosprawnymi.

Wiele osób myśli, że to konie leniwe, ale to nieprawda. Są pełne energii, bardzo silne i zdrowe, bystre i długowieczne, uwielbiają pracować. Gdy np. na któregoś z moich wsiądzie się po kilkumiesięcznej przerwie, widać radość: “Hura, ruszamy na przejażdżkę!” – przekonuje Jan.

Istotne też, że konie te są tanie w utrzymaniu, nie trzeba im kupować paszy. Karmy dostarcza ziemia, na której żyją. Najbardziej służą im szczeciniaste i ubogie pastwiska. Zielone łąki są często zbyt bogate w wartości pokarmowe.

 foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Jan SMEENK na spacerze; foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI

Staram się, aby miały jak najwięcej kontaktu z ludźmi, innymi zwierzętami, oswajam je z samochodami, maszynami rolniczymi. Chodzi o to, by wyrastały na spokojne, przyjazne, zrównoważone konie – opowiada ich właściciel. – I chowam je bez stajni. Miejscowi nie dziwili się latem, ale zimą łapali się za głowę. Byli tez tacy, co przyjeżdżali zobaczyć, czy nie dręczę koni. Tymczasem spotykali bardzo zadowolone zwierzaki z grubą, zimową sierścią. Czasem chodzą przyprószone śniegiem, a lodowe sople dzwonią im w grzywach. Najstarszy z samców ma 23 lata i nigdy w życiu nie mieszkał w stajni. Mają wybudowane schronienie, ale używają go tyko latem, aby się schować przed dokuczliwymi owadami. Zimą – nigdy. To twardziele – przez wieki rasa musiała się przystosować do niełatwych szkockich warunków. W Polsce, szczególnie na wsiach, wciąż panuje zwyczaj trzymania koni w ciemnych, bardzo ciepłych stajniach przez większość roku. Przechodzisz obok i czujesz smród amoniaku, który koń wdycha całą dobę. To nie fair wobec koni. W Holandii, Niemczech wielu hodowców trzyma konie na zewnątrz dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jak widać, w Polsce też się da, mimo wymagającego klimatu.

EWA TYSZKO

PELAGIA I KUCE

_DSC3481zzz

Bohdan Smoleń i jego kuce; foto: FAPA-PRESS

Kilka lat temu szkockie kuce sprowadził do swojego ośrodka hipoterapii znany aktor, Bohdan Smoleń. Oto zabawna wypowiedź, jakiej udzielił mi wówczas dla miesięcznika „Koń Polski”:
Część urodziła się u mnie, cześć sprowadzałem zza granicy. Chyba na zawsze zapamiętam zdarzenie, jakie miało miejsce w Belgii: wszedłem na padok, wygłaskałem obcą klacz, ta bez jakichkolwiek obaw pozwoliła mi przytulić swojego źrebaka, poczym bez oporów dała się wprowadzić do przyczepy. I właśnie, kiedy było już po wszystkim, zbierałem się do drogi powrotnej, właścicielka hodowli – rychło w czas – wyznała, jak bardzo się o mnie niepokoiła, bo kucka bez ostrzeżenia atakuje z „byka” wszystkich mężczyzn, toleruje wyłącznie kobiety. Jak więc wytłumaczyć jej reakcję wobec mnie? Może myślała, żem Pelagia, w którą latami wcielałem się na scenie; przecież jako facet nie miałem prawa przeżyć.

Piotr Dzięciołowski

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.