Kuba Polakom znana jest przede wszystkim ze wspaniałej muzyki, kurortu Varadero oraz z pomarańczy, które w latach osiemdziesiątych docierały do nas przed świętami. Ale Kuba to nie tylko moloch Varadero i pomarańcze, to przede wszystkim przepiękny kraj cudownych ludzi.
W tym roku przemierzyłam wyspę od Hawany, poprzez Baracoa, Santiago de Cuba aż po Trynidad oglądając po drodze małe wioski. Podróżowałam czym się dało: miejscowym samolotem, samochodami i ciężarówkami pamiętającymi lata czterdzieste i pięćdziesiąte ubiegłego wieku. W okolicach Trynidadu jeździłam wierzchem.
Kuba jest krajem biednym więc dużą rolę w życiu społecznym odgrywają konie. W dużych miastach ciągną kilkuosobowe wozy, które służą za taksówki, na wsiach są środkiem komunikacji zastępującym samochody, rodziny poruszają się albo wierzchem, albo w dwukółkach. Okolice Trynidadu zdominowane są przez caballero, czyli miejscowych kowboi. Co ciekawe koni nie używa się na roli – pługi ciągną woły, które wyglądem przypominają bydło afrykańskie.
Kubańskie koniki są niewysokie, mierzą ok. 140 cm w kłębie, są różnych maści i różnych ras, część z nich ma palenia. Nigdzie na Kubie nie zauważyłam upraw owsa czy jęczmienia, nie widziałam też łąk z których można pozyskać siano. Zaintrygowało mnie, czym miejscowe konie są karmione. Odpowiedź znalazłam w Trynidadzie – zamiast siana jedzą trzcinę cukrową, a zamiast owsa zmieloną kukurydzę podawaną razem z wodą do picia.
Wszystkie zwierzęta są kute na cztery nogi – kilka razy udało mi się obserwować, jak wyglądają takie kowalskie zabiegi. Podkowiaki najczęściej przybija się kamieniami, a kopyta (często w podkowach) tarnikowane są na ulicy malutkimi pilnikami.
W okolicach Trynidadu wybrałam się na kilkugodzinną wędrówkę wierzchem do pueblo – prawdziwej kubańskiej wsi. Duży odcinek drogi pokonywałam konno samotnie budząc zainteresowanie miejscowych i rozmawiając z nimi. Ja po swojemu, oni po swojemu i jak to koniarz z koniarzem świetnie się rozumieliśmy. Poczułam się wtedy, jak prawdziwy caballero.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę bo Kuba jest przepięknym, bezpiecznym krajem z bardzo życzliwymi i cały czas uśmiechniętymi ludźmi, z mnóstwem atrakcji, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie jeżeli tylko nie spędzi wakacji w Varadero.
KATARZYNA KALINOWSKA