Gruda – bakteryjna infekcja skóry atakująca konie. Najczęściej występuje jesienią i wiosną. Dlaczego akurat w tych porach roku, jak sobie z nią radzić, jak się przed nią chronić? O odpowiedź na te pytania poprosiliśmy naszą stałą konsultantkę KAROLINĘ TOMCZYK, lekarkę weterynarii, specjalistkę chorób koni z lecznicy w Nieskórzu na Mazowszu.
Grudzie sprzyja wilgoć i błoto – dlatego najczęściej występuje jesienią i wiosną. Nie tylko jednak warunki na pastwiskach i padokach mają wpływ na to schorzenie, także brud. Nie będzie więc czymś odkrywczym, gdy stwierdzę, że w wielu przypadkach za grudą stoją zaniedbania właścicieli. Zostawiają konie ubłocone, nie szczotkują, a przede wszystkim nie myją koniom nóg. Taką czynność i to najlepiej szarym mydłem, wykonywać co kilka dni. Po myciu trzeba nogi wytrzeć do sucha. Mówimy tu o przeciwdziałaniu. Jeśli pojawiają się pierwsze, łagodne objawy grudy – niewielkie strupki, zaczerwienione miejsca – dobrze jest zamiast szarego mydła użyć bakteriobójczego MANUSAN, a na wygolone umyte i wysuszone zainfekowane miejsca nakładać maść cynkową albo środek o nazwie Mastijet – dostępny w tubostrzykawkach u lekarzy weterynarii, łatwy do nanoszenia. Zaleczone miejsca powinno się smarować wazeliną, maścią tranową albo przez kilka tygodni, po ustąpieniu objawów, używać jeszcze maści cynkowej.
Gruda częściej atakuje konie z długimi szczotkami pęcinowymi, ale nie jest prawdą, że pojawia się tylko nad koronkami, w zgięciu pęcinowym, czy w okolicach ostróg. Może wystąpić i na podbrzuszu, i na grzbiecie. Zaniedbana prowadzi do wyraźnych obrzęków całej nogi i do kulawizny. Ciężkie przypadki leczone są antybiotykami o szerokim spectrum, aplikowanymi w zastrzykach.
Oczywiście, jaki jest stan chorobowy, czy na pewno mamy do czynienia z grudą, stwierdzić może tylko lekarz. Ja w tym miejscu, nie znając konkretnego przypadku, nie widząc objawów, jestem w stanie co najwyżej zasygnalizować problem i zalecić zabiegi higieniczne. Nie wyeliminują one do końca zagrożenia infekcją – to nie szczepionka – ale bardzo je zmniejszą. Zachęcam więc: myjmy koniom nogi, a konie będą zdrowsze.
***
Karolina Tomczyk: absolwentka Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie w 2009 roku. Specjalistka chorób koni. Praktykowała m.in. w Szpitalu Koni Służewiec – tam też odbywała roczny staż po studiach, Szpitalu Koni w Janowie Podlaskim, Szpitalu Koni Equivet w Gliwicach oraz Dakota Large Animal Clinic w USA. W 2011 roku odbyła staż w Belgii u doktora Frederika Mijtena zajmującego się rozrodem koni i inseminacją klaczy. (www.leczeniekoni.com)