Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

KRZYSZTOF SZUSTER POKAZAŁ MI INNY ŚWIAT

Justyna Przyborowska: z końmi związana od dziewiątego roku życia, absolwentka Technikum Hodowli Koni w Piasecznie, niegdyś entuzjastka jazdy wierzchem, dziś woli miejsce na koźle. Startuje…

 

Tu zapiąć, tam podpiąć i jedziemy; foto: FAPA-PRESS

Justyna Przyborowska: z końmi związana od dziewiątego roku życia, absolwentka Technikum Hodowli Koni w Piasecznie, niegdyś entuzjastka jazdy wierzchem, dziś woli miejsce na koźle. Startuje w zawodach tradycyjnego powożenia, w krajowym rankingu tej dyscypliny zajmuje pierwsze miejsce.

 

Justyna Przyborowska; foto: FAPA-PRESS

 Czuła się, jakby ktoś trzymał ją w klatce. W czterech biurowych kątach i w towarzystwie komputera po prostu się dusiła. Potrzebowała przestrzeni, ruchu, powietrza, ale że widoków na inną pracę nie miała, zaciskała zęby i robiła, co do niej należało. Odżywała dopiero, gdy wsiadała na konia i jechała w teren. Każdy zresztą kontakt z naturą robił i robi jej dobrze. Nigdy nie zapomni, jak któregoś dnia mąż, Dariusz, zaproponował, by odwiedzili Stadninę M.K. SZUSTER, firmę, której był i jest pracownikiem.

– Ale mi się spodobało. I konie, i stajnia, i kolekcja powozów… A do tego przesympatyczni właściciele: Monika i Krzysztof Szustrowie*. Wiedziałam, że będę tam wracać. Przyjeżdżałam towarzysko, ale też pomagałam. A to konia wyczyściłam, a to posprzątałam, a to przygotowałam powóz do wyjazdu.

Brek księcia Sanguszki z 1901 roku zaprzegnięty w trzy konie; foto: FAPA-PRESS

Serdeczne stosunki z właścicielami zaowocowały propozycją, by Justyna w roli ich luzaka pojechała na Hubertusa do Spały. Poszło nadzwyczaj dobrze, bo od tej pory Krzysztof Szuster coraz częściej zwracał się do niej z kolejnymi ofertami. Kiedyś zaproponował przejażdżkę zaprzęgiem po okolicy. A kiedy już wyruszyli w teren, posadził ją na koźle, wręczył lejce i „kazał” spróbować. … Spróbowała i tak dzierży te lejce po dziś dzień manewrując końmi i w tył, i w przód, i w prawo, i w lewo… Jak na zawodowca przystało!

– Miałam tremę, ale u boku takiego powożącego ten pierwszy raz okazał się bardzo sympatyczny. W każdym razie podołałam wyzwaniu i od tamtej pory – to był rok 2010 – zaczęłam coraz więcej czasu spędzać na koźle. Przyjeżdżałam do Stadniny nawet w dni powszednie i to nie tylko po pracy, często przed.

Justyna sprawdza każdy detal; foto FAPA-PRESS

Dwa lata później, jeszcze jako luzak, pojechała z Krzysztofem Szustrem do Francji na zawody w Cuts. On powożąc piątką zajął pierwsze miejsce, ona zamarzyła, by kiedyś też tam wystartować. Ledwie wrócili do kraju, dostała propozycję stałej pracy w Stadninie. Z dnia na dzień zrezygnowała z roboty biurowej i znalazła się w miejscu do jakiego została stworzona. Na początek wskoczyła na etat masztalerza, dziś jest koniuszym Stadniny M.K. Szuster.

– Treningi, treningi, treningi pod okiem Szefa sprawiały i sprawiają mi  nieprawdopodobną frajdę. To człowiek, który nie tylko ma ogromną wiedzę, ale potrafi ją w prosty sposób przekazywać. Przestrzega też, każe uważać, bo koń jest tylko koniem i nigdy nie wiadomo, kiedy zachowa się inaczej niż zazwyczaj, co może skończyć się nawet tragicznie. Kiedy jedziesz w teren – powtarza do znudzenia – to zawsze z kimś i zawsze z naładowaną komórką. Zwraca też uwagę na dziesiątki drobiazgów, jakie stangret musi mieć w małym palcu, by powozić w zgodzie ze sztuką. A znajomość owych drobiazgów decyduje o sukcesie.

Zawody w Cuts we Francji. W roli pasażera Krzysztof Szuster; foto z archiwum JP

Pierwszy tryumf Justyna odniosła w 2014 roku debiutując w II Międzynarodowym Konkursie Powożenia Tradycyjnego w Książu. Na ponad dwadzieścia zaprzęgów uplasowała się na czwartym miejscu! W następnym roku była już druga. Wygrała też zawody w Koszęcinie. W ubiegłym roku wystartowała w wymarzonym Cuts. Powożąc trójką zajęła II miejsce. Na ponad sześćdziesiąt zaprzęgów w generalnej klasyfikacji też była druga.

– Powożenie zaprzęgami to taka dyscyplina, w której wyniki nie zależą tylko od tego, kto trzyma lejce. Nie zależą też wyłącznie od wyszkolenia koni, ale całej ekipy. A mnie się trafiła silna grupa pod wezwaniem mojego Szefa. Pomagają Rafał Andrzejewski-Szuster, Filip Andrysiewicz, Daniel Sadoch. Szczególną rolę odgrywa Szefowa Monika Szuster. To dzięki niej mam szyte na miarę stroje z epoki i wszelkie dodatki, bez których dama na koźle nie byłaby damą. Wiele czasu poświęca mi też mąż, jest moim luzakiem. Często siada obok i podpowiada niczym rajdowy pilot, gdzie skręcić, w którą bramkę trafić. Sam co prawda nie powozi, ale na koniach się zna: kultywuje tradycje 11 Pułku Ułanów Legionowych.

 Powożący wielokonnym zaprzęgiem nie miałby łatwego życia bez pomocników. Wyczyszczenie trzech koni i zaprzęgnięcie ich do bryczki trwa przynajmniej godzinę, a przecież nasza rozmówczyni powozi też znacznie większą liczbą. Jako jedyna kobieta w Europie radzi sobie doskonale z piątką i siódemką koni. Na przygotowanie takiego zestawu potrzeba kilku godzin.

Brek myśliwski (replika) zaprzęgnięty w siedem koni; foto URSZULA CHROMIK

– Piątką i siódemką powoziłam w ubiegłym roku podczas Święta Hodowców Koni w Górkach. To był dla mnie szczególny dzień: Szef przekazał mi wówczas pałeczkę, mianując niejako główną powożącą Stadniny M.K. Szuster. Wielkie przeżycie; ukoronowanie kilku lat ciężkiej pracy. Dziś zresztą nie wyobrażam sobie już siebie w innej roli. Krzysztof Szuster pokazał mi inny świat, a ja w tym świecie się odnalazłam.  

Przed Justyną kolejne wyzwania: już w kwietniu wystartuje w międzynarodowych zawodach w Hiszpanii, w maju we Francji, we wrześniu w Belgii. Zobaczymy ją też w Polsce: w sierpniu w Międzynarodowym Konkursie Tradycyjnego Powożenia w Koszęcinie, a 11 listopada na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie podczas Gali Powozowej pełnej zabytkowych pojazdów.

Życzymy powodzenia, trzymamy kciuki.

Piotr Dzięciołowski

*Krzysztof Szuster: kaskader, treser psów i koni, absolwent wydziału aktorskiego łódzkiej PWSTTViT, reżyser teatralny i dubbingu.

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.