Agnieszka Adamska: instruktorka jazdy konnej, właścicielka koni, kotów i psa. Od kilku lat prowadzi podwarszawską Stajnię Truskawka. Od niedawana zafascynowana osteopatią traktującą zależność między ciałem a umysłem i wynikającą z tej zależności metodą odnajdywania komfortu.
Od długiego czasu dokucza mi ból kręgosłupa. Dyskomfort pogłębił się po ciąży i porodzie. Do codziennych bólów zdążyłam przywyknąć, ale pojawiały się też inne, generowane jazdą konną, których długo z tą jazdą nie wiązałam. Aż zainteresowałam się projektem prowadzonym przez Instytut Jazdy Konnej, w tym warsztatami dla jeźdźców prowadzonymi przez osteopatę. To zapewne milowy krok w pracy nad fizjologiczną postawą podczas jazdy konnej. Głównym założeniem osteopatii jest traktowanie organizmu jako zintegrowanej całości, w której zachodzą powiązane ze sobą procesy. Osteopata posługując się diagnostyką kliniczną, odnajduje pierwotne dysfunkcje, które pozornie mogą wydawać się niepowiązane z odczuwanymi przez nas dolegliwościami.
Zajęcia zaczęliśmy od – zdawałoby się – banalnych ćwiczeń o bardzo małym zakresie ruchu, na wałkach do pilatesu i na matach. Uwagę kierowaliśmy na odczuwanie maleńkich ruchów, oddechu, ciężaru, symetrii i asymetrii, pionów i poziomów, wygody, niewygody, wzroku, przepływu energii czy miejsc, w których rozpoczyna się ruch. Nie wiadomo, kiedy zaczęła się poszerzać świadomość własnego ciała, poszczególnych jego części, mięśni, kości, stawów. To tak, jakby zacząć czuć na nowo – bez oceniania, czy coś jest prawidłowe, czy nie i bez zmuszania się, gdy pojawiał się dyskomfort. W pełnej komunikacji z samym sobą i w akceptacji własnych odczuć i możliwości. Okazało się, że ćwiczenia tylko pozornie były bezwysiłkowe. W praktyce układ nerwowy musiał nadążać za nowymi informacjami. Jest to niełatwy proces dla organizmu.
Praca w siodle pozwoliła sprawdzić, czy coś zmieniło się po ćwiczeniach bez koni i jak się faktycznie czujemy na końskim grzbiecie. Na nowo szukaliśmy równowagi, rozluźnienia, oparcia w strzemionach, oddechu i wzroku. Staraliśmy się odnaleźć możliwość swobodnego działania poszczególnymi częściami ciała przy jednoczesnym przepływie energii przez całe ciało. Konie natychmiast odpowiadały zmianą wydajności ruchu, elastycznością, lekkością, miękkością, czy po prostu zadowoleniem z większej wygody.
Świadomość, a co za tym idzie, kontrola własnego ciała, płynność w podążaniu za ruchem konia, czy korekta wad postawy to tylko niektóre z natychmiast odczuwalnych rezultatów tego typu pracy. Eliminowanie usztywnień i kontuzji to skutek długofalowy. Wpływ ciała jeźdźca na wierzchowca jest ogromny, więc im większa świadomość własnego ciała, tym widoczniejsze są postępy w jeździe konnej, w dążeniu do harmonii i – co bardzo ważne – do precyzyjnej komunikacji z koniem. Zajęcia oparte są na podstawach neurofizjologii, analizy biomechanicznej, posturologii, metody Moshe Feldenkrais i Rolf Movement w kontekście jazdy konnej.
Instytut Jazdy Konnej nie tworzy nowego systemu jeździectwa. Jego celem jest otwarcie przestrzeni na skomunikowanie się jeźdźca z własnym ciałem, poszukiwanie fizjologicznej postawy, równowagi i harmonii oraz wydobywanie potencjału w akceptacji i zrozumieniu siebie i konia. Jest to zupełnie nowy kierunek w polskim jeździectwie.
Nabytą podczas warsztatów wiedzę mogę dostosowywać do indywidualnych potrzeb moich jeźdźców m.in. w odnajdywaniu poprawnej i wygodnej dla nich postawy w siodle bez sztywnego trzymania się schematów.
AGNIESZKA ADAMSKA