Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

CHYBA, ŻE ŚWITEM DO STAJNI

Olga Wojno mieszka na Warmii, ma 13 lat, skończyła 7 klasę, jest członkiem koła teatralnego przy Pałacu Młodzieży w Olsztynie, uwielbia czytać, pisze opowiadania m.in. o koniach, a każdą wolną chwilę spędza w stajni.

OLGA WOJNO; foto FAPA-PRESS

 Olga Wojno mieszka na Warmii, ma 13 lat, skończyła 7 klasę, jest członkiem koła teatralnego przy Pałacu Młodzieży w Olsztynie, uwielbia czytać, pisze opowiadania m.in. o koniach, a każdą wolną chwilę spędza w stajni. 

 

            Od najmłodszych lat marzy o skończeniu weterynarii i o własnym psie. Pierwsze marzenie zależy wyłącznie od niej, drugie wymaga zgody mamy.

Pracuję nad mamą, pracuję! – stwierdza z pewnością w głosie.

Akurat czego jak czego, ale pewności siebie to jej nie brakuje. Może nawet nie warto by o tym wspominać, gdyby tak było zawsze. Ale nie. Jeszcze kilka lat temu bała się odezwać, chodziła ze spuszczoną głową, a gdy przyjeżdżała do stajni w Pajtuńskim Młynie, to tak cicho pukała do drzwi, że nikt nie słyszał. Bywało więc, że mokła na deszczu, nim ktoś z domowników spostrzegł zaparkowany w podwórzu rower dziewczynki. Dziś jest śmiałą nastolatką, która właśnie dzięki koniom uwierzyła w siebie, ale też otworzyła się na ludzi.

Foto JULIA LEWANDOWSKA

To jest teraz zupełnie inna dziewczyna – mówi Joanna Wojno, mama Olgi.

Kompletnie inna – potwierdzają niemal chórem Alicja, Sławomir i Maciek Nafalscy – gospodarze Warmińskiego Ośrodka Turystyki Konnej w Pajtuńskim Młynie.

A fascynacja końmi urodziła się właściwie przypadkiem. Olga miała 9 może 10 lat. Któregoś dnia wybrała się z ojcem na rowerową przejażdżkę, taką bez celu. Po zaledwie dwóch kilometrach od swojego domu dotarli do Młyna. Tam dziewczynka zobaczywszy konie, zapytała właściciela, czy mogłaby przychodzić na jazdy. Usłyszała „tak”, ale wtedy nikt jeszcze nie wiedział, jak to „tak” odmieni jej życie.

Przychodziło i przychodzi tu wiele dzieci – opowiada Sławek Nafalski. – Większość na każdym kroku prosi, by im pomóc, coś za nie zrobić, bo nie potrafią albo, co tu kryć,  zwyczajnie im się nie chce. Olga nigdy nie pozwalała, by ktokolwiek ją wyręczał. Jasne, jak była mała i nie dawała rady udźwignąć siodła, to wiadomo, że albo ja, albo syn pomagaliśmy. Ale stajnię sprzątała sama z siebie już przy okazji pierwszej lekcji. Kopyta też czyściła.

            – Ależ ta pierwsza lekcja to było wyzwanie! – wspomina mama. – Olga wróciła wieczorem zmordowana. Jak stała, padła na łóżko i zasnęła. Pomyślałam wtedy: no to długo ta przygoda nie potrwa. Ale już nazajutrz rwała się do stajni. I rozpętała się awantura. Tego bowiem dnia musiała jechać z ojcem do Olsztyna. To co wyrabiała przed wyjazdem trudno sobie wyobrazić. Łapała się futryny, byle nie dać się „wynieść” ze swojego pokoju. A darła się, jakby ją ze skóry obdzierano. Krzyczała: – ja chcę do koni!

Foto ANDRZEJ LEWANDOWSKI

            Dziś, gdy tylko czas pozwala, wsiada na ten swój rower i jedzie do stajni. Nieważne czy śnieg, czy ulewa – każda pora jest według niej idealna, by dosiąść konia. I zupełnie nie rozumie, że rodzice denerwują się, gdy wieczór zapada, a jej nie ma. Ileż to razy mama wyruszała na poszukiwania córki. Jechała samochodem w jedną stronę, sąsiadka w drugą, a  tata penetrował teren na nartach. Olga tymczasem wracała szczęśliwa po kolejnym, jak zwykle udanym spotkaniu z końmi.

Foto ALICJA NAFALSKA

Dzięki swoim trenerom ,Sławkowi i Maćkowi Nafalskim, zainteresowała się Wszechstronnym Konkursem Konia Turystycznego TREC PTTK. Zaczęła trenować. Rok temu zajęła I miejsce w kategorii juniorów w lokalnych zawodach z elementami TREC w Młynie, a w bieżącym, przy znacznie silniejszej konkurencji, stanęła na II podium w pełnych zawodach w Szinuku na Mazowszu. Sukces tym większy, że na krótko przed startem rozchorował się koń, na którym Olga miała jechać; musiała więc dosiąść innego, a przecież tajemnica sukcesu w tej dyscyplinie tkwi w dogadaniu się ze zwierzęciem i zdobyciu jego zaufania. Zazwyczaj trwa to długo. W tym wypadku było inaczej. Widać Olga z końmi rozmawiać potrafi.

Konie stały się dla niej niezwykle ważne, ale ma też inne hobby. Na przykład teatr i literatura. Za napisaną przez siebie, a opartą na faktach historię źle traktowanego konia wyścigowego, zdobyła w tym roku wyróżnienie w wojewódzkim konkursie „O Różę Małego Księcia”. Lubi też zmieniać zakończenia powieści innych autorów. Nowe wersje mają w jej bibliotece: „Harry Potter” pióra J.K. Rowling oraz cykl powieściowy o tajemniczych kotach „Wojownicy” autorstwa Erin Hunter. Na wymyślanie nowych fabuł ma sporo czasu, bo niewiele potrzebuje go na naukę. Ta wchodzi jej do głowy błyskawicznie. Ale co ciekawe, o ile lubi się uczyć, nie przepada za nauką w szkolnej ławie.

Kto i po co wymyślił szkołę – pyta z oburzeniem w głosie. – I jeszcze to ranne wstawanie!

No chyba, że świtem do stajni, wtedy godzina nie ma znaczenia – dopowiada mama.

Dobrze więc, że już wakacje i najbliższe kilka tygodni budzik będzie wzywał tylko do koni.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.