Grzegorz Przyborowski: informatyk, miłośnik zwierząt, pasjonat fotografii. Jego zdjęcia w hejnakoniowym konkursie roku 2020 zdobyły największą liczbę punktów.
Tegoroczną wyprawę „na żubry” zaplanował jakiś czas temu. Wyposażony w aparaty, ciepłą odzież i strawę wybrał się wraz z kolegą na Podlasie w okolice Krynek. Mimo mrozu minus 30 stopni wytrzymali w plenerze aż kilka godzin. Sprzęt też wytrzymał, tylko głód dokuczał, bo w plecaku zamarzły kanapki. Teraz co prawda jest co wspominać i co oglądać, ale wyzwanie było nie lada.
Fotografia fauny i flory to właśnie ta, która pociąga Grzegorza Przyborowskiego najbardziej. Nie zliczy, ile razy przy okazji rowerowych wycieczek – kolejne jego hobby – parkował tam, gdzie akurat napotkał konie. Przyglądał się im godzinami. Podziwiał, ale też tak się ich uczył. Widać na jego fotografiach, że czuje te zwierzęta, wie, co do niego mówią i o czym rozmawiają między sobą. Taka wiedza pomaga chwytać sedno końskiego życia. A jak on sam zachowuje się wśród koni, jak się z nimi porozumiewa a one z nim, dostrzegła jego znajoma, amazonka Joanna Busz, właścicielka kilku wierzchowców, stadka alpak i wielbłądów.
– Rzeczywiście była pod wrażeniem moich relacji. Zauważyła, jak się konie czują w mojej obecności, choćby podczas naszych wspólnych wielokilometrowych pieszych spacerów po lesie.
– I dlatego zaproponowała, bym zaczął jeździć. A tak naprawdę to mi kazała (śmiech). I zacząłem właśnie pod jej kierunkiem. Jestem po dwóch lekcjach na lonży. Kolejne przede mną. Dosiadam przesympatycznego araba. Dzięki niemu zresztą uwierzyłem, że w ogóle dam radę. I wzięło mnie bez reszty acz wcale nie sądziłem, że tak się stanie. Teraz w mojej głowie tylko konie i konie.
I niezmiennie fotografia. Para się nią od czternastu lat. Kupił aparat, by dokumentować domowe życie, gdy urodził mu się syn. Zdjęć robił jednak więcej i więcej nie tylko rodzinie. Zakres tematów znacznie poszerzył.
– W pewnym momencie zrozumiałem, że fotografia, właśnie ta fauny i flory, to mój cały świat.
Dziś do tego świata dołączyły jeszcze konie pod siodłem. Życzymy więc galopów po kolejne ciekawe ujęcia. Mamy nadzieję, że wiele z nich trafi na nasz konkurs. Czekamy! (hnk)