„O przedstawieniach konia w dziejach sztuki” – zapraszamy do lektury kolejnego odcinka autorstwa artystki rzeźbiarki i ikonopisarki EWY JAWORSKIEJ. (Poprzednie odcinki: https://hejnakon.pl/?cat=336). Temat na dziś:
KONIE FOTOGRAFOWANE
Fotografia z początku wspomagała artystów plastyków w tworzeniu ich dzieł. Szczególnie pomocna okazała się impresjonistom, którzy jak fotografowie, pragnęli uchwycić i utrwalić ulotne chwile, zarejestrować na płótnie niepowtarzalne, przemijające wrażenia. Sekwencyjne, poklatkowe zdjęcia odkryły nie tylko przed artystami poszczególne fazy ruchu; pozwoliły zrozumieć i odtworzyć to, co dotąd niemożliwym było przez ograniczenia ludzkiego oka.
Auguste Rodin (1840-1917) dostrzegł za to w fotografii rodzaj medium. Jego współpraca z fotografami pozwoliła mu nie tylko rozpowszechniać wizerunki swoich rzeźb, ale także przedstawić je w odpowiednim, najkorzystniejszym świetle. Dzięki temu zabiegowi sama fotografia obiektu, za sprawą przemyślanego oświetlenia, stawała się autonomicznym dziełem sztuki. OŚWIETLONEGO, bo fotografia to z greckiego sztuka rysowania światłem (phōs – światło, graphé – rysować).
Wybór techniki przez fotografa, tak jak każdego innego artysty, łączy się z jego stylem. W technikach tradycyjnych ma do wyboru papier fotograficzny o zróżnicowanej gradacji, decyduje też o długości czasu naświetlania i wywoływania. W dobie fotografii cyfrowej to od twórcy zależy, czy zdjęcia podda obróbce podobnej do tej „ciemniowej”, czy skorzysta z efektów, jakie dają dziś komputerowe programy, gdzie oryginalne zdjęcia traktowane są niczym surowiec, baza do tworzenia obrazów. Nas oczywiście interesują te z końmi.
Nie sposób wymienić wszystkich artystów fotografujących konie. Większości znane są z pewnością zdjęcia Zofii Raczkowskiej (1932-2013). Jej fotografie janowskich arabów, także tych z Białki i Michałowa, reprodukowane w formie plakatów, kalendarzy i pocztówek docierały do szerokiego grona odbiorców. Ale artystkę fascynowały również dzikie, prymitywne konie skandynawskie. Dla mnie to szczególna postać, bo dzięki jej fotografiom od dzieciństwa miałam wizerunki koni na wyciągnięcie ręki.
Na szczególną uwagę zasługują także prace wybitnego fotografa koni i pejzaży Mariana Gadzalskiego (1934-1985). Urzekają pięknem przemyślanych kompozycji.
Fotografia, także ta o tematyce końskiej, ma wiele odsłon. Może być studyjna, gdzie modela, jak człowieka, przygotowuje się do zrobienia portretu, wykonując mu makeup. Jest także fotografia sportowa i reporterska – tu ważne są często szczęście i refleks. Ale w każdej liczy się przede wszystkim dobre oko, znajomość tematu i świadomość tego, co się chce obrazem pokazać.
Inspirujące i dowodzące wrażliwego oka fotografie koni można zobaczyć wśród zgłaszanych do konkursów fotograficznych, w tym m.in. organizowanego przez portal www.hejnakon.pl.
Możliwości ukazania świata we własnym kadrze, niezależnie od zastosowanej techniki, jest wiele. I co ważne: nie sprzęt czyni mistrza. Fotografowi nie wystarczy znakomity aparat i obiektywy, tak jak malarzowi nie wystarczą najwyższej jakości farby. Istotne są zdolność obserwacji, pomysł, kompozycja. Bez tych „drobiazgów” nie ma dobrego zdjęcia.
EWA JAWORSKA
Źródła reprodukcji:
Archiwa Edyty Twaróg i Piotra Dzięciołowskiego