Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

MARZENY NIEWĘGŁOWSKIEJ* LEKCJA SZÓSTA

Dziś o ogłowiach. Konie odziane w rząd jeździecki wcale nie są z tego powodu w siódmym niebie. Wręcz przeciwnie. Szczęśliwe są wtedy, gdy nic na sobie nie mają…

Ogłowie bezwęzidłowe; fot. Marzena Niewęgłowska

Konie, choć udomowione około trzech i pół tysiąca lat p.n.e. wciąż, nawet jeśli są ułożone znakomicie, kierują się przede wszystkim instynktem. Instynktem, który determinuje ich błyskawiczne reakcje, pozwala wychodzić zwycięsko z opresji, gwarantuje przetrwanie.                

                                                                                   OGŁOWIA

Istnieją rozmaite rodzaje ogłowi. Warto zdawać sobie z tego sprawę, nawet jeśli dopiero zaczyna się hipiczną przygodę i o sprzęcie jeździeckim wie mało albo nic. Rzecz bowiem w tym, byśmy mieli świadomość, że konie odziane w rząd jeździecki wcale nie są z tego powodu w siódmym niebie. Wręcz przeciwnie. Szczęśliwe są wtedy, gdy nic na sobie nie mają. Ogłowie – element rzędu – też nie poprawia im nastroju. Dlaczego więc się na to godzą? Prawda jest brutalna: bo nie mają wyboru, zmuszamy je.

Ogłowie z kiełznem; fot. FAPA-PRESS

Ogłowia produkowane są z różnych materiałów: skóry, sznurka, taśmy parcianej, biothane… Ważne, by były dopasowane do głowy konia, nie uciskały i nie obcierały. Według najprostszego podziału dzielą się na tzw. wędzidłowe i bezwędzidłowe. Już same nazwy zdradzają różnicę. Ogłowie z wędzidłem to katorga dla konia. Wkładamy koniowi do pyska kawał żelastwa albo sztucznego tworzywa. Włóżmy sobie, przekonamy się, jak trudno wtedy przełknąć ślinę czy oddychać. A jeszcze, gdy jeździec pociąga bardziej lub mniej energicznie połączone z wędzidłem wodze, to sprawia koniowi ból. Zwłaszcza jeździec z ręką nieprawną albo szukający ratunku, gdy traci równowagę i wiesza się na wodzach. Proszę sobie tylko wyobrazić, z jak dużą siłą kiełzno uderza w kości szczęki obleczone cienkim, delikatnym dziąsłem! Na domiar złego, jeśli ogłowie wyposażone jest w nachrapnik ze skośnikiem (jakże często zapięty tak ciasno, że wrzyna się w skórę) to dla zwierzęcia stanowi istną męczarnię.

Dlatego polecam np. ogłowie bezwędzidłowe skonstruowane przez Roberta Cooca, z zawodu weterynarza. Zostało ono tak pomyślane, że wodze przypina się do pasków policzkowych krzyżowych, w pysku nie ma żadnych elementów, które utrudniałyby zwierzęciu choćby poruszanie językiem. Wbrew potocznym opiniom ogłowia bezwędzidłowe nie są dedykowane jedynie koniom, które mają problemy z uzębieniem czy jakiekolwiek uszkodzenia w pysku. Te ogłowia są dla wszystkich koni. Podobnie jak „haltery” – tzw. kantarki sznurkowe, które nadają się nie tylko do pracy z ziemi, ale i do jazdy wierzchem. 

Kantar sznurkowy zwany też halterem; fot. Marzena Niewęgłowska.

Niestety wśród wielu jeźdźców panuje przekonanie, że ogłowie bezwędzidłowe nie jest bezpieczne; że w razie, gdy np. koń przestaje być posłuszny, nie mamy narzędzia, którym możemy przywołać go do porządku. Nic bardziej mylnego. Gdy koń nas nie słucha, a my zaczynamy szarpać wodze spięte z kiełznem, to wcale nie staje się grzeczniejszy. Przeciwnie! Broniąc się przed zadawanym  bólem, uciskiem, zaczyna coraz bardziej – zgodnie z swoimi cechami charakteru – napierać na kiełzno i coraz szybciej się poruszać. Zdenerwowany może ponieść. Ogłowie z wędzidłem nie jest więc wcale lekarstwem na złe zachowanie. Może za to potęgować irytację i niepokój. Pamiętajmy – z czasem opowiem o tym więcej – wodze są jedynie dodatkowym, uzupełniającym narzędziem służącym do sterowania koniem. Sterujemy przede wszystkim dosiadem oraz balansując własnym ciałem. Dokładnie to widać na przykładzie bardziej zaawansowanych jeźdźców, którzy stępują, kłusują, galopują, pokonują sporej wysokości przeszkody na wierzchowcach odzianych jedynie w cordeo – luźno zawieszoną na szyi konia pętlą ze sznurka lub skóry. Ale jak wspomniałam: to już wyższa szkoła jazdy. (HNK)

 

*MARZENA NIEWĘGŁOWSKA:

Fot. FAPA-PRESS

 Na co dzień związana z „Zaczarowanym Wzgórzem” – ośrodkiem szkoleń jeździeckich w Czasławiu opodal Wieliczki. Instruktorka jeździectwa z wieloletnim doświadczeniem; zoofijoterapeutka koni. Przez dwa i pół roku pracowała z dzikimi ogierami. Na jednym z nich wystartowała w I Mistrzostwach Polski w Jeździe bez Ogłowia o Puchar Bałtyku i w konkurencji TREIL wygrała. Pracuje z młodymi końmi, przygotowuje je do pracy pod siodłem. Jest, wraz z BARBARĄ DRAUS, współzałożycielką Szkoły dla Prawdziwych Koniarzy. Absolwenci tej placówki odnoszą sukcesy w skokach przez przeszkody, zawodach TREC PTTK, rajdach i mistrzostwach Polski w jeździe bez ogłowia.

 

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.