Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

PANI PREZES, NIE WSTYD PANI?

Iwona Hirt, nauczycielka wychowania fizycznego, prowadzi…

IWONA HIRT. Fot. FAPA-PRESS.

Iwona Hirt, nauczycielka wychowania fizycznego, prowadzi zajęcia jeździeckie w „Stajni Podkowa” w Skotnicy. Pod jej kierunkiem trenują m.in. miłośnicy woltyżerki. Od trzydziestu lat pełni też funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia „Podkowa” w Moryniu, które działa przy wspomnianej, skotnickiej stajni.

Zimowy teren. Fot. MIKOŁAJ BARAN.

W stajni pochorowały się dwa konie. Jeden bardzo poważnie, musiał przejść operację. Drugi, a właściwie druga, Cyrania, marnie się poczuła, ale nie bardzo było wiadomo, co jej dolega. Kiedy Iwona Hirt przyjechała do stajni i dowiedziała się, że jeden z koni nie przeżył, nie mogła uwierzyć, że chodzi o jej ulubioną klacz, wierną towarzyszkę setek przejażdżek. Okazało się, że choć Cyrania nie wysyłała wcześniej żadnych sygnałów, miała wadę serca. Drugi z koni wygrał z chorobą i w pełni sił wrócił pod siodło.

               – Ze zmianą konia wiążą się największe emocje. Wszystko zaczyna się od zera. Z Cyranią znałyśmy się na wylot. Kiedy odeszła, dostałam pod opiekę jednookiego pięciolatka. Początki naszej przyjaźni były trudne. Musiałam nauczyć się, że ten koń inaczej odbiera wszelkie zachowania człowieka. Na przykład na niespodziewany dotyk, reagował stresem. Ale daliśmy radę, nawet moje ulubione przejażdżki w teren odbywaliśmy we wzajemnym zaufaniu. Kiedyś śmiano się ze mnie, że jestem jeźdźcem jednego konia. To dawne dzieje. O właśnie zajmuję się kolejnym. Mam zresztą szczęście do trudnych charakterów. Z pewnością w głosie mogę jednak powiedzieć, że potrafię się z nimi dogadywać. A to ogromna satysfakcja. I tak sobie czasem myślę, że gdyby nie zbieg okoliczności, mogłoby mnie to wszystko ominąć.

Iwona Hirt i Wojciech Fragstein-Niemsdorff. Fot. MIKOŁAJ BARAN.

A było tak: Iwona Hirt ponad trzydzieści lat temu przyjechała za pracą do Morynia (obecnie woj. zachodniopomorskie), poznała tam przyszłego męża i zamieszkała na stałe. Trafiła akurat na czas, w którym powstawał Uczniowski Klub Sportowy. Jego założyciele: Barbara Rzońca i Wojciech Fragstein-Niemsdorff potrzebowali do pełnej obsady nauczyciela wychowania fizycznego. Padło na Iwonę Hirt, którą propozycja ucieszyła. Mało tego, została Prezesem Klubu. Co prawda o jeździectwie nie miała wtedy pojęcia, ale do pełnienia owej funkcji nie musiała. Aż któregoś dnia ktoś zapytał:

– Pani prezes, a nie wstyd pani, że konno nie jeździ?

– Ano wstyd, ale co poradzę?

– To my panią nauczymy – zaproponował Wojciech Fragstein Niemsdorf.

Koń do ćwiczeń. Fot. MIKOŁAJ BARAN.

Od słowa do czynu i pani prezes zaczęła jeździć. A jak już zaczęła, to świata bez koni nie widziała. Co prawda początkowo wsiadała tylko raz w tygodniu, ale… tylko początkowo. Swój codzienny grafik szybko wywróciła do góry nogami. Dziś w stajni jest codziennie. I nie tylko prowadzi zajęcia woltyżerskie dla dzieci, nie tylko sama jeździ, ale masę czasu poświęca też na organizację stajennych imprez, zawodów, letnich i zimowych obozów jeździeckich.

Koń do treningów. Fot. MIKOŁAJ BARAN.

– Ale nie sama! Mamy tu fantastyczną kadrę i wspaniałych rodziców, którzy bardzo pomagają. A to przywożą dzieci na zajęcia, bo inaczej nie ma jak do nas dotrzeć, a to przewiozą namioty, stoły, inny niezbędny sprzęt. Pomagają, ale nie ingerują. Darzą nas zaufaniem, a my ich. Możemy na nich zawsze liczyć, a to ważne, bo sprawiają, że chce nam się chcieć. Nam – opiekunom i instruktorom. (HNK)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.