Do prezesa Polskiego Związku Jeździeckiego, a także do Rzecznika Dyscyplinarnego oraz szefów Komisji Etyki i Komisji Ujeżdżenia PZJ, wpłynęła informacja wraz z dokumentacją medyczną, dowodząca – mówiąc delikatnie – „niedelikatnego” obchodzenia się z koniem przez naszą byłą zawodniczkę uprawiającą ujeżdżenie; niegdyś członkinię Kadry Narodowej Polskiego Związku Jeździeckiego. Sprawę bada prokuratura.
– Zrównoważony, przyjacielski, ufny, łatwy w kontakcie, chętny do współpracy z człowiekiem, w żadnym wypadku nie wymagający używania siły – tak o sportowym koniu Al Gor mówią jego dawni właściciele: rodzina trenera Krzysztofa Tomaszewskiego, prezesa Warszawsko-Mazowieckiego Związku Jeździeckiego.
Miłośnicy dyscypliny ujeżdżenia zapewne pamiętają Al Gora z licznych zawodów krajowych, m.in. Mistrzostw Polski Młodych Koni, do których przygotowywała go z powodzeniem Iwona Tomaszewska. Po niej jeździecką pałeczkę przejęła córka, Teresa, doprowadzając wierzchowca do poziomu tzw. Małej Rundy. W grudniu ubiegłego roku koń został sprzedany i wywieziony za granicę. Niespodziewanie, 21 marca bieżącego roku, w przedziwnych okolicznościach, których z racji prowadzonego dochodzenia na razie nie ujawniamy, koń znalazł się ponownie w Polsce. Jak twierdzą ci, którzy widzieli fotografie wykonane Al Gorowi zaraz po powrocie, a znają go od dawna, koń przyjechał do kraju w stanie nieporównywalnie gorszym od tego, w jakim był, gdy wyjeżdżał. Schudł, na ciele miał liczne obtarcia, ponadto – czego na zdjęciach nie widać – kulał. Stwierdzono też znaczne odwodnienie.
Kto jest temu winien, kto skrzywdził konia, kogo należy obarczyć odpowiedzialnością za stan fizyczny i zdrowotny wierzchowca, wyjaśnia śledztwo.
Najważniejsze na dziś, że Al Gor jest w dobrych rękach i nic mu nie zagraża – zajęła się nim jedna z bardzo znanych fundacji broniących praw zwierząt. Zadbała o opiekę medyczną i zgłosiła sprawę do prokuratury. My natomiast zgłosiliśmy się do owej fundacji z prośbą o szczegóły bulwersującej historii. Okazało się jednak, że przedstawicielka fundacji Ilona D. obiecała pierwszeństwo w przekazywaniu wiadomości jednej z komercyjnych telewizji i nie udziela informacji na temat Al Gora żadnym innym mediom. Czyżby rzecz w tym, by jakaś TV miała newsa, czy w tym, by napiętnować brutalne traktowanie zwierząt i to natychmiast po fakcie? Rozwiązania siłowe i zaniedbania w opiece nad zwierzęciem to żaden news, to smutna rzeczywistość, z którą niestety często się spotykamy i o której m.in. my, dziennikarze, mamy obowiązek mówić. I mówimy niezależnie od tego, czy nieetycznie w stosunku do swoich końskich partnerów zachowują się dosiadający ich amatorzy, czy jeźdźcy z najwyższej półki. Mówimy także wówczas, gdy jakaś TV chce mieć pierwszeństwo w przekazie i od trzeciej dekady marca blokuje informacje…
Piotr Dzięciołowski
PS Do sprawy Al Gora wrócimy.