Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

SPĘD DZIKICH KONI

Czas: długi czerwcowy weekend 2014; miejsce: Szczycienko koło Drawska Pomorskiego. Kilkunastu jeźdźców z wydzielonego pastwiska największego w Europie stada dzikich koni przepędza na przystajenny padok dziewięć młodych ogierów. Całe stado liczy blisko czterysta osobników. Jego właścicielem jest Marek Serafin (na lekturę o tym niezwykłym człowieku zapraszamy za tydzień); dziś relacja ze spędu i pierwszych godzin pracy w round penach.

 

ANDRZEJ MAKACEWICZ: pamiętajcie – powtarzał wielokrotnie – to są dzikie ogiery! Foto: FAPA-PRESS

Czas: długi czerwcowy weekend 2014; miejsce: Szczycienko koło Drawska Pomorskiego. Kilkunastu jeźdźców z wydzielonego pastwiska największego w Europie stada dzikich koni przepędza na przystajenny padok dziewięć młodych ogierów. Całe stado liczy blisko czterysta osobników. Jego właścicielem jest Marek Serafin (na lekturę o tym niezwykłym człowieku zapraszamy za tydzień); dziś relacja ze spędu i pierwszych godzin pracy w round penach.

Istny Dziki Zachód, tyle że na owym Zachodzie to codzienność. W Ostrowicach spęd odbywa się tylko dwa razy do roku – ten jest już ósmy – a zadania podejmują się wyłącznie słuchacze Szkoły Jeździectwa Naturalnego Bez Tajemnic – JNBT – Andrzeja Makacewicza. Rola uczniów nie ogranicza się li tylko do przeprowadzenia ogierów z miejsca na miejsce. Nie lada wyzwanie czeka ich już nazajutrz, gdy z dzikimi ogierami rozpoczną w round penie przygotowania do pracy pod siodłem. Naturalne metody porozumiewania się z końmi sprawiają, że zwierzęta przyjmą siodło już po trzech dniach. (jp)

A oto jak było:

Słuchacze JNBT kierują się na miejsce spędu. Towarzyszy im MAREK SERAFIN, właściciel dzikiego stada (pierwszy z lewej); foto: FAPA-PRESS

Ostatnie dyrektywy; foto: FAPA-PRESS

Jeźdźcy wyruszają na poszukiwanie ogierów; na razie nie mają pojęcia, gdzie konie się skryły; foto: FAPA-PRESS

Ogiery nastawiają uszu; zorientowały się, że ktoś obcy wtargnął na ich teren; foto: FAPA-PRESS

Zaganianie I; foto: KATARZYNA KALINOWSKA/ HEJ NA KOŃ

Zwiewamy! Raz (ale tylko raz!) rzeczywiście im się udało. Przechytrzyły ludzi, znalazły lukę i co sił popędziły przed siebie; foto: FAPA-PRESS

Zaganianie II; foto: FAPA-PRESS

Zaganianie III; foto: FAPA-PRESS

Najtrudniejszy moment: ogiery są przepędzane przez szosę. Ta zostaje zablokowana z obu stron. Zadania podejmują sie najbardziej doświadczeni jeźdźcy; foto: FAPA-PRESS

Wracamy; foto: FAPA-PRESS

Następny dzień: ogiery z przystajennego pastwiska zaganiane są w stronę trzech round penów. Do każdego prowadzi inny korytarz.

Zablokowany koń nie ma szans zmienić kierunku – zaraz znajdzie się w round penie; foto:KATARZYNA KALINOWSKA/ HEJ NA KOŃ

I co dalej?; foto: FAPA-PRESS

Pierwsze tzw. złote minuty kontaktu są niezwykle ważne dla relacji człowiek-koń. „Nie jestem twoim wrogiem, nie zamierzam wyrządzić ci krzywdy” – zdaje się mówić jeździec przyjmując odpowiednią postawę, cały czas jednak kontroluje zachowanie konia. Foto: FAPA-PRESS

Zawróć; foto: FAPA-PRESS

Chwila, dwie i ogier da się dotknąć. Następnym krokiem bedzie założenie kantara…  Po trzech dniach koń powinien chodzić pod siodłem. Foto: FAPA-PRESS

 

 

 

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.