
Powozi JACEK KOZŁOWSKI z KS Bogusławice, wielokrotny triumfator zawodów w powożeniu zaprzęgami; foto: KRZYSZTOF JARCZEWSKI
Państwowe Stado Ogierów w Bogusławicach założono w 1921 r. na terenie starego majątku biskupów kujawskich. Cztery lata temu pałac, dwór, cztery stajnie, parcours, dwie ujeżdżalnie, w tym jedną krytą oraz około sześćdziesięciu koni kupiła na licytacji firma „Jasta” Anety i Jacka Ostrowskich. O dniu dzisiejszym Stada w Bogusławicach rozmawia z właścicielem Ewa Tyszko.
– Mamy dwanaście ogierów, wszystkie z licencjami rozpłodowymi – mówi Jacek Ostrowski. – Są też klacze i wałachy; pracują w sporcie, w zaprzęgach, w rekreacji. Około 20 koni jest w pensjonacie. Ich właściciele mogą zimą jeździć w hali, bo i taką mamy jako jeden z nielicznych ośrodków w okolicy. Wynajmujemy też powozy na śluby, rozmaite imprezy firmowe, a przez kilka lat uatrakcyjnialiśmy dożynki prezydenckie w Spale, wysyłając tam dziesięć naszych powozów.
ET: To miejsce z długą historią, macie pomysł na jej wykorzystanie?
JO: Obiekt był przez lata niedofinansowany, wymaga więc sporych nakładów i pracy. Teraz kończymy remont pałacu i pokoi gościnnych, poprawiamy użyteczność obiektu, aby sprawdzał się zarówno w trakcie imprez sportowych jak i okolicznościowych. Zależy nam na podnoszeniu prestiżu tego miejsca, jako kluczowego ośrodka w centralnej Polsce. Nie chcemy działać pochopnie, na pokaz, dlatego niektóre prace wykonujemy powoli, za to bardzo solidnie.
ET: Da się zarobić na końskim biznesie?
JO: Hodowla koni jest bardzo czaso- i kapitałochłonna. To coś dla wytrwałych. Bez określonego zaplecza finansowego trudno o tym myśleć. Jesteśmy wciąż na etapie inwestycji, ale liczymy, że zwrócą się one, a nawet przyniosą zysk, zwłaszcza że w ciągu ostatnich dwóch lat daje się zauważyć w Polsce stopniową poprawę jeździeckiej koniunktury. Rośnie liczba zainteresowanych kupnem koni i doskonaleniem hipicznych umiejętności. To dobrze rokuje, świadczy zresztą o wzroście zamożności społeczeństwa. Bogusławice są więc pomysłem na długie lata. Mam nadzieję, że to, co zaczęliśmy z żoną rozwijać, będą kontynuować nasze córki. One również połknęły końskiego bakcyla i nawet startują w zawodach skokowych.
***
HISTORIA BOGUSŁAWICKIEGO STADA OGIERÓW: W 1915 roku około 170 ogierów zostało przez władze austriackie zgrupowanych w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Konie pochodziły ze zlikwidowanych stad w Kołomyi i Olchowicach. Komendantem nowego stada został major Albin Kajetanowicz. Z chwilą odzyskania niepodległości zaczęło ono podlegać Polskiemu Zarządowi Wojskowemu, a od roku 1919 – Zarządowi Stadnin Państwowych w Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Państwowych. W oborach i cielętniku majątku w Bogusławicach zaadaptowanych dla potrzeb hodowli koni, zgromadzono ogiery rozpłodowe. W roku 1926 Stado zostało poświęcone „ku chwale hodowli i armii Rzeczypospolitej”. Gdy wybuchła II wojna światowa, ponad 120 koni próbowano ewakuować na Wschód. Bombardowane i ostrzelane dostały się w ręce Niemców. Odbudowę Stada rozpoczęto po wojnie od uruchomienia w 1955 roku Zakładu Treningowego, w roku zaś 1969 powstał Bogusławicki Klub Jeździecki. Od tego momentu datuje się tam szybki rozwój sportu hipicznego. Zawodnicy mieli do dyspozycji ponad 150 ogierów.
Z tamtejszych koni, a także jeźdźców korzystał wielokrotnie polski film. Bogusławickie ogiery występowały m.in. w „Panu Wołodyjowskim”, „Hubalu”, „Rzeczpospolitej Babskiej”, „Trędowatej”…
Po zmianach ustrojowych w 1989 roku nastały dla Stada lata chude, wzrastały długi. Do roku 2007 Stado było na garnuszku Agencji Nieruchomości Rynku Rolnego. Potem stało się własnością Ministerstwa Skarbu Państwa. W 2011 Bogusławice przejęła firma Anety i Jacka Ostrowskich „Jasta”.
EWA TYSZKO