Jakie objawy u konia wskazują, że powinniśmy skontaktować się z lekarzem-stomatologiem? – pytamy KAROLINĘ TOMCZYK (vel Karolinę Falkowską), lekarza weterynarii, specjalistkę chorób koni z lecznicy w Nieskórzu na Mazowszu.
– Jest kilka elementarnych sygnałów świadczących o tym, że z uzębieniem konia może być coś nie tak:
po pierwsze: jeśli koń nie przybiera na wadze, wygląda mizerniej, słabnie;
po drugie: jeśli często łapią go kolki,
po trzecie: jeśli w jamie ustnej – na policzkach, na języku – dostrzegamy nawet niewielkie urazy, otarcia,
po czwarte: jeśli koń w trakcie jedzenia nie daje rady rozdrabniać siana, mamle je i zamiast połknąć, wypluwa w postaci tzw. kulek,
po piąte: jeśli nerwowo – czego wcześniej nie było – zachowuje się pod siodłem, macha głową, siłuje się z kiełznem. Zdarza się, że zachowuje się w taki sposób również młody koń, który dopiero zaczyna chodzić pod jeźdźcem – w takim przypadku też warto skontaktować się z lekarzem, choć oczywiście przyczyna może okazać się pozamedyczna.
WZYWAMY WETERYNARZA
– Lekarz sprawdza stan uzębienia i jeśli uzna za konieczne, podejmuje decyzje o tzw. tarnikowaniu zębów, czyli wyrównywaniu ich krawędzi. W przypadku młodych koni, dopiero zaczynających chodzić pod siodłem, często okazuje się, że tarnikowanie jest zbyteczne, za to niezbędna ekstrakcja tzw. wilczych zębów – nie u wszystkich koni wyrastają.
Są one wielkości ziarna grochu, występują pojedynczo w szczątkowej postaci w szczęce przed zębami przedtrzonowymi i trzonowymi w miejscu, gdzie opiera się kiełzno. Zrozumiałe więc, że powodują niewygodę i stąd np. biorą się niesforne zachowania. Im wcześniej te zęby usuniemy, tym lepiej.
Ekstrakcja nie wzbudza aż takich emocji, jak wspomniane wcześniej tarnikowanie. Zapewne z racji sprzętu. Ząb wyrywa się niewielkimi kleszczami, tarnikuje za to głośną „wiertarką” długości kilkudziesięciu centymetrów.
– Kiedyś robiono to pilnikiem, dziś specjalnym elektrycznym urządzeniem. Brzmi strasznie, najważniejsze jednak, że zabieg jest zupełnie bezbolesny. Aplikujemy co prawda znieczulenie tzw. „Głupiego Jasia”, ale po to, by konia nie stresować. Ponadto nie ma innego sposobu, by dał sobie włożyć do pyska rozwieracz. Na prośbę: otwórz buzię! – nie reaguje.
Tarnikowanie jest skuteczne, ale…
– No właśnie „ale”. W przypadku starych koni, które mają poważne ubytki zębowe, trudno oczekiwać, że po zabiegu przestaną np. robić kulki z siana, choć niemal pewne, że będą ich robić mniej i nieporównywalnie lepiej trawić inne pasze.
O zęby trzeba dbać bez względu na wiek konia.
– Uzębienie lekarz powinien kontrolować w przypadku koni sportowych dwa razy do roku, w przypadku rekreacyjnych raz. Taki jest standard. Oczywiście zawsze może urodzić się coś niespodziewanego, na przykład ropień korzenia zębowego. Stosunkowo łatwo go zweryfikować, jeśli utworzy się obrzęk kości szczęki bądź żuchwy lub przetoka na zewnątrz. Zdarza się jednak, że na oko zmiany są niezauważalne. Wówczas o dolegliwości w jamie ustnej może świadczyć brzydki zapach – to bardzo delikatne określenie. Jak brzydki, wiedzą wszyscy, którzy choć raz się nim zetknęli. Jeśli takowy wyczujemy, powinniśmy jak najszybciej skontaktować się z lekarzem. Konieczna jest bowiem diagnostyka, badanie RTG, antybiotykoterapia itp., w cięższych przypadkach leczenie w warunkach klinicznych.
A że konie nie lubią, jak im się zagląda w zęby – cóż, my też nie lubimy. (jpopr.)
***
Karolina Tomczyk: absolwentka Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie w 2009 roku. Specjalistka chorób koni. Praktykowała m.in. w Szpitalu Koni Służewiec – tam też odbywała roczny staż po studiach, Szpitalu Koni w Janowie Podlaskim, Szpitalu Koni Equivet w Gliwicach oraz Dakota Large Animal Clinic w USA. W 2011 roku odbyła staż w Belgii u doktora Frederika Mijtena zajmującego się rozrodem koni i inseminacją klaczy. (www.leczeniekoni.com)