Kastrować, nie kastrować, a jeśli tak, to kiedy, w jakich warunkach, jakiej opieki wymaga pacjent po zabiegu, jak do zabiegu powinien być przygotowany? – z tymi pytaniami zwróciliśmy się do naszej stałej konsultantki, KAROLINY TOMCZYK, lekarza weterynarii, specjalistki chorób koni z lecznicy w Nieskórzu na Mazowszu.
– Jeśli ogier nie ma być reproduktorem, to zalecam kastrację. Samca pozbawionego męskości nie ciągnie do płci przeciwnej, jest spokojniejszy, może przebywać w stadzie na pastwisku czy padoku, może też bez obaw o bezpieczeństwo swoje i innych koni chodzić w teren w zastępie. Wałachy są na ogół dla jeźdźców znacznie bezpieczniejsze także od klaczy. Jeśli komuś zależy więc wyłącznie na rekreacyjnym użytkowaniu konia, tym bardziej doradzam przeprowadzenie zabiegu.
– Najlepiej wykonać go, gdy koń ma około dwu lat. Fizycznie jest już w miarę ukształtowany, a wiekowo na tyle młody, że szybko do siebie dochodzi, a rany zabliźniają się w krótkim czasie. Zwierzę nie wymaga specjalnych przygotowań do kastracji. Jedno, o co bezwzględnie musimy zadbać, to zaszczepić je przeciw tężcowi. Zabiegi przeprowadza się najczęściej jesienią albo wiosną. Są dwie metody: na stojąco i na leżąco. Preferuję tę drugą, która jest bezpieczniejsza i dla konia, i dla lekarza. W metodzie na stojąco zwierzę, jest co prawda znieczulone, ale pewne odruchy, których nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, mogą okazać się groźne dla obu stron. Cała „operacja” od momentu podania środków znieczulających po wybudzenie, trwa około godziny. Właściciel konia dostaje instrukcję, jak ma się opiekować zwierzęciem w okresie rekonwalescencji. Przez kilka dni zaleca się karmienie tylko sianem i płukanie rany wodą. Czynność nie jest skomplikowana; weterynarze pokazują, jak takie płukanie skutecznie wykonywać. Koń po zabiegu wymaga ruchu. Musimy go lonżować w stępie i kłusie dwa razy dziennie po pół godziny przez dwa tygodnie. To znakomita też okazja do rozpoczęcia pracy z ziemi.
– Kastracja ogierów ogranicza się na ogół do jednorazowego kontaktu z lekarzem. Koń dostaje antybiotyk o przedłużonym działaniu oraz środek przeciwbólowy. Może się jednak zdarzyć, że zwierzę traci apetyt, gorączkuje, staje się apatyczne, obrzęk w okolicach „cięcia” nie zmniejsza się, a z rany wydobywa się jakaś wydzielina o nieprzyjemnym zapachu – wówczas jak najszybciej należy wezwać lekarza.
***
Karolina Tomczyk: absolwentka Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie w 2009 roku. Specjalistka chorób koni. Praktykowała m.in. w Szpitalu Koni Służewiec – tam też odbywała roczny staż po studiach, Szpitalu Koni w Janowie Podlaskim, Szpitalu Koni Equivet w Gliwicach oraz Dakota Large Animal Clinic w USA. W 2011 roku odbyła staż w Belgii u doktora Frederika Mijtena zajmującego się rozrodem koni i inseminacją klaczy. (www.leczeniekoni.com)