Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

INSTRUKTORZY JAZDY KONNEJ (4)

Joanna Płatek-Szczudło: góralka; instruktorka jeździectwa w podkrakowskim ośrodku „Zaczarowane Wzgórze”, w koniach zakochana od lat dziecięcych, fascynatka ogłowi bezkiełznowych i pracy z ziemi; mężatka, mama półtorarocznego synka, absolwentka wydziału administracji.

Dzieciństwo spędzała z rodzicami w Czasławiu za Wieliczką zaledwie cztery kilometry od miejsca, w którym usytuowane jest „Zaczarowane Wzgórze”. Kiedy dowiedziała się, że powstają tam stajnie, zaczęła bywać w nich przynajmniej kilka razy w tygodniu. Ledwie odrobiła lekcje, pomogła w czymś mamie… albo i nie pomogła, już biegła do koni. Nieraz biegła dosłownie, innym razem szła spacerkiem, jeszcze innym jechała rowerem. Rodzice…

Joanna Płatek-Szczudło; foto FAPA-PRESS

 Joanna Płatek-Szczudło: góralka; instruktorka jeździectwa w podkrakowskim ośrodku  „Zaczarowane Wzgórze”, w koniach zakochana od lat dziecięcych, fascynatka ogłowi bezkiełznowych i pracy z ziemi; mężatka, mama półtorarocznego synka, absolwentka wydziału administracji.

 

            Dzieciństwo spędzała z rodzicami w Czasławiu za Wieliczką zaledwie cztery kilometry od miejsca, w którym usytuowane jest „Zaczarowane Wzgórze”. Kiedy dowiedziała się, że powstają tam stajnie, zaczęła bywać w nich przynajmniej kilka razy w tygodniu. Ledwie odrobiła lekcje, pomogła w czymś mamie… albo i nie pomogła, już biegła do koni. Nieraz biegła dosłownie, innym razem szła spacerkiem, jeszcze innym jechała rowerem. Rodzice nie mogli zrozumieć, skąd takie zainteresowania córki, która nigdy wcześniej z końmi nie miała nic wspólnego. Ale najbardziej dziwowali się, że nie zatrzymywał jej w domu ani kilkunastostopniowy mróz, ani ulewa, ani skwar. Każda pora była i wciąż jest dobra, by być z końmi. Uwielbia wyprawy w teren, tyle że nigdy nie udaje się jej wrócić na czas. Niby okoliczne lasy zna, jak własną kieszeń, ale z pozycji siodła wszystkie drzewa i ścieżki wydają się takie same.

Foto FAPA-PRESS

Przez lata pomagała na „Zaczarowanym” w zamian za jazdy. Dziś jest etatowym pracownikiem, instruktorką, prowadzi zajęcia z dorosłymi i dziećmi.

– Największą wagę przywiązujemy do dosiadu w harmonii z ruchem konia, bo tylko taki gwarantuje zwierzęciu komfort. A im koń szczęśliwszy w kontakcie z człowiekiem, tym więcej z siebie daje, nie ucieka, nie protestuje i co bardzo ważne: jest bezpieczniejszy.

Instruktorka prowadzi także zajęcia z elementami woltyżerki oraz ćwiczenia bez koni za to z piłką gimnastyczną.

Foto JOANNA PŁATEK-SZCZUDŁO

– Taka duża piłka jest znakomitą pomocą m.in. do trenowania równowagi dzieci, koordynacji ruchowej, wzmacniania mięśni. Wszystko procentuje podczas lekcji w siodle; te są efektywniejsze. Z dorosłymi sporo czasu poświęcam na ćwiczenia kondycyjne – praca na ogół za biurkiem przez pięć dni w tygodniu nie robi z nich Herosów.

Foto: FAPA-PRESS

Joanna, nawet jeśli nie ma danego dnia jazd z uczniami, dosiada koni sama lub pracuje z nimi z ziemi.

– Interesuje mnie tzw. „naturals”. Kiedyś do mnie nie przemawiał. Przekonywałam się o jego zaletach stopniowo, uczestnicząc w licznych szkoleniach. Próbowałam też sama praktycznych rozwiązań. Początkowo z różnym skutkiem. Pamiętam jednak, jakie wrażenie robili na mnie jeźdźcy, którzy porozumiewali się z końmi nie uzbrojonymi w kiełzna. Wydawało mi się to jakąś magią, umiejętnościami iście cyrkowymi. W końcu i na mnie przyszedł czas. W trakcie jednego z treningów, jaki odbywałam z moją koleżanką z pracy – specjalistką od „naturalsa” z najwyższej półki, Marzeną Niewęgłowską, ta zdjęła koniowi halter i zostawiła mnie na zwierzaku z cordeo na szyi. Ale miałam tremę. Szybko jednak zorientowałam się, że dobry dosiad czyni cuda, że bez wodzy też można jeździć tak na ujeżdżalni, jak w terenie. Dziś ujęłabym to precyzyjniej: MOŻNA DOGADYWAĆ SIĘ Z KOŃMI BEZ POMOCY SIŁOWYCH. Jeśli mamy opanowaną technikę dosiadu i  potrafimy przy tym nasze relacje z wierzchowcem oprzeć na zaufaniu, to możemy być spokojni i o siebie, i o konia.

Foto: FAPA-PRESS

Owo odkrycie stało się w jeździeckiej edukacji naszej rozmówczyni momentem przełomowym. Dziś przekazuje je innym, którzy jak ona kiedyś, nie dają wiary, że jazda wierzchem nie tylko wodzami stoi.

(jpopr)

 

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.