Wiosną następuje istny wysyp źrebaków. Lekarze weterynarii mają pełne ręce roboty i nieprzespane noce. Czy jesteśmy w stanie poradzić sobie sami z opieką nad klaczą i przychówkiem, zwłaszcza wtedy gdy nasza kobyła rodzi po raz pierwszy? O poradę poprosiliśmy stałą konsultantkę portalu hejnakon.pl KAROLINĘ TOMCZYK, specjalistkę chorób koni z lecznicy w Nieskórzu na Mazowszu.
Zawsze trzeba wezwać lekarza, gdy dzieje się coś niepokojącego – to oczywiste. Rzecz jednak w tym, które objawy wskazują, że coś jest nie tak. Doświadczeni koniarze doskonale wiedzą, kilka słów podpowiedzi należy się początkującym hodowcom.
Klacz jest w ciąży jedenaście miesięcy. Ale termin porodu może nastąpić wcześniej lub później, zdarza się, że nawet po dwunastu miesiącach. Najczęściej rodzi w nocy, gdy wokół cisza i spokój. Zwiastunem, że źrebak może przyjść na świat w ciągu najbliższych kilku godzin, jest pojawienie się na wymionach mleka tzw. siary. Poród, jeśli wszystko przebiega w porządku, trwa zaledwie kilkanaście minut. Jeśli się przedłuża, to właśnie sygnał, by wezwać lekarza. Dobrze, gdy udaje się towarzyszyć klaczy w trakcie porodu, bo możemy obserwować jej zachowanie i zachowanie źrebaka od pierwszych chwil. Czynność, jaką trzeba wykonać możliwie najszybciej po narodzinach, to dezynfekcja pępowiny jodyną. Maluch powinien stanąć na własnych nogach najpóźniej w dwie godziny od porodu i zaraz potem szukać wymienia matki. Jeżeli sobie nie radzi, musimy mu pomóc naprowadzając go na źródło pokarmu albo samemu wydoić kobyłę i nakarmić go z butelki.
Bardzo ważne, by źrebak w czasie maksymalnie (!) do kilkunastu godzin, wydalił smółkę, czyli pierwszy raz się wypróżnił. Jeżeli widzimy, że się męczy, napina, a efektu nie ma, wezwijmy lekarza. Doświadczeni hodowcy robią źrebakowi lewatywę, która przeważnie rozwiązuje problem!
Dla własnego spokoju warto nasz przychówek pokazać lekarzowi, choćby po to, by ocenił prawidłowość oddechu, odruchów, stan błon śluzowych, napięcie mięśni… Krytyczna jest zawsze pierwsza doba, ale źrebak wymaga szczególnej obserwacji przez pierwszy tydzień. Jeśli jest ciepło, może przebywać z matką na padoku. W chłodniejszy czas, lepiej zostawić go z mamą w boksie. A mama już dziewiątego dnia po porodzie może być znowu dopuszczona do ogiera. Mówię wyłącznie o zapłodnieniu naturalnym. I jeśli zajdzie w ciążę, za kilkanaście miesięcy czeka nas powtórka rozrywki. Oby bez komplikacji.
***
Karolina Tomczyk: absolwentka Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie w 2009 roku. Specjalistka chorób koni. Praktykowała m.in. w Szpitalu Koni Służewiec – tam też odbywała roczny staż po studiach, Szpitalu Koni w Janowie Podlaskim, Szpitalu Koni Equivet w Gliwicach oraz Dakota Large Animal Clinic w USA. W 2011 roku odbyła staż w Belgii u doktora Frederika Mijtena zajmującego się rozrodem koni i inseminacją klaczy. (www.leczeniekoni.com)