Ze wspomnień Leszka Teleszyńskiego, aktora:
Zdarza się, że rejestracja jednej sceny wlecze się w nieskończoność. Tak np. było w Potopie w reżyserii Jerzego Hoffmana (1974) podczas realizacji pojedynku Andrzeja Kmicica z Bogusławem Radziwiłłem albo, jak kto woli, Daniela Olbrychskiego ze mną. Pojechaliśmy na miesiąc aż pod Kijów, by w starym rozlewisku Dniepru stoczyć walkę. Operator wciąż jednak narzekał na zbyt wysoki stan rzeki, który uniemożliwiał wykonanie efektownych zdjęć. Na planie stawialiśmy się mimo wszystko codziennie licząc, że może akurat tym razem warunki okażą się sprzyjające. Niestety nie okazywały. Byliśmy już nawet źli i zmęczeni tym ciągłym czekaniem, tylko koniom było wszystko jedno. Spotkania wykorzystywały do załatwiania swoich porachunków. Wierzchowiec Daniela łapał za szyję mojego Fraka aż baliśmy się, że zrobi mu krzywdę. Trzeba było zdecydowanie interweniować, by rozdzielić rywalizujące ze sobą samce.
Mijały dni, woda nie opadała, szabli nie dało się skrzyżować. Pojedynek Kmicica z Radziwiłłem nakręciliśmy dopiero w Polsce… na lotnisku pod Łodzią.