Klub Jeździecki „Kuclandia” założyła lata temu znana trenerka i sędzia Ewa Łobos. Pod jej kierunkiem zdobywało fundamenty klasycznego jeździectwa wielu znanych (m.in. olimpijka Beata Stremler), ale też nieznanych koniarzy. I choć Ewa Łobos wciąż trenuje jeźdźców, a „Kuclandia” w Książenicach pod Grodziskiem Mazowieckim wciąż jest jej własnością, to od kilkunastu sezonów trenerka odnajmuje Ośrodek.
Od dwóch i pół roku „Kuclandią” zarządza Małgorzata Kołkowicz rodem z Radzynia Podlaskiego. Jest absolwentką fizjoterapii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W Prażmowie opodal Tarczyna prowadzi własny pensjonat dla koni; w „Kuclandii” realizuje się w roli instruktora jeździectwa. Najpierw jakiś czas trzymała tam swoje konie, trenowała pod okiem Ewy Łobos, co zresztą czyni po dziś dzień, pomagała też poprzednim dzierżawcom. W końcu sama przejęła ster. Za jej czasów postawiono halę i powiększono liczbę boksów. Zajęcia odbywają się codziennie, uczestniczy w nich w skali miesiąca kilkudziesięciu jeźdźców. Małych i dużych. Małgorzata Kołkowicz zatrudnia wykwalifikowana kadrę. I co ciekawe, Klub ma już taką markę, że na lekcje w siodle i do pomocy przy koniach zgłaszają się chętni nie tylko z okolicy, ale też mieszkający kilkadziesiąt kilometrów od stajni.
– A latem – mówi Małgorzata Kołkowicz – zabieramy konie i jeźdźców na obozy, które prowadzimy w moich rodzinnych stronach, na Polesiu Lubelskim. Bycie z końmi 24 godziny na dobę to najlepsza forma zdobywania praktyki.
W ciągu roku szkolnego nie koncentrujemy się wyłącznie na szlifowaniu dosiadu. W ramach cyklu „Perspektywy jeździeckie” organizujemy spotkania z trenerami, weterynarzami, fizjoterapeutami. Zależy nam, by podopieczni zdobywali wszechstronną wiedzę. Bo jak już coś robimy, to tak, by miało ręce i nogi.
Zwłaszcza że patronem Klubu Jeździeckiego ”Kuclandia” jest generał brygady Michał Gutowski (1910-2006), wybitny jeździec, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku.
– Uważam – mówi Ewa Łobos – że dobra szkoła zasługuje na szczególnego patrona. Miałam szczęście poznać generała, wiem, jakim był człowiekiem, imponował mi klasą i erudycją. A że według mnie nauczać innych powinno się w oparciu o tradycje i wybitne autorytety, stąd pomysł, by właśnie generał czuwał nad naszymi poczynaniami. Przy okazji refleksja: żal, że tak mało, jako środowisko jeździeckie, korzystaliśmy z jego wiedzy i spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. We wszystkim co robił, potwierdzał, że warto – jak mawiał Władysław Bartoszewski – być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto. (HNK)