Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

MARZENY NIEWĘGŁOWSKIEJ* LEKCJA JEDENASTA

Powiadają, że konie są ze swojej natury milczące. Nic bardziej mylnego…

Koń odpoczywający. Rys. EWA JAWORSKA

Konie, choć udomowione około trzech i pół tysiąca lat p.n.e. wciąż, nawet jeśli są ułożone znakomicie, kierują się przede wszystkim instynktem. Instynktem, który determinuje ich błyskawiczne reakcje, pozwala wychodzić zwycięsko z opresji, gwarantuje przetrwanie.                

                                                 JĘZYK MOWY CIAŁA

 Powiadają, że konie są ze swojej natury milczące. Że co prawda od czasu do czasu zarżą albo parskną, ale najchętniej żyją sobie w ciszy i dobrze się z tym czują. Nic bardziej mylnego. Rzeczywiście stosunkowo rzadko wydają słyszalne dla nas dźwięki, ale są nadzwyczaj gadatliwe, tyle że gadatliwe inaczej. Trzeba tylko umieć je czytać, by zrozumieć, co chcą powiedzieć. Konie, jak inne zwierzęta, o czym już wspominałam, porozumiewają się językiem mowy ciała. Przekazują sobie sygnały postawą, mimiką, ustawieniem uszu, głowy, energią…

Ważne, byśmy i my znali przynajmniej podstawy tegoż języka. Po pierwsze poczujemy się bezpieczniej, po drugie, w razie potrzeby, będziemy mogli udzielić koniowi pomocy. Znając abc języka mowy ciała, bez trudu na przykład zorientujemy się, czy koń jest spokojny, czy zdenerwowany, a może coś mu dolega. Informuje o tym „całym sobą”, czyli postawą.

Koń rozluźniony. Rys. EWA JAWORSKA

Koń rozluźniony ma zazwyczaj jedną z zadnich nóg opartą na czubku kopyta, a biodro od strony tej nogi opuszczone (gdy jest wystraszony, gotowy kopnąć, też może trzymać zadnią nogę na czubku kopyta, ale bioder nie opuszcza). Spokojny koń łeb trzyma na wysokości kłębu, oko może mieć lekko przymknięte, ogon puszczony swobodnie, uszy skierowane na boki albo do przodu, ewentualnie do tyłu, jeśli go coś zaciekawi, ale nie zaniepokoi.

Koń zaniepokojony opiera się na czterech sztywnych nogach, macha głową i szyją, zaciska pysk, napina bródkę, uszy stawia w takiej pozycji, by móc nasłuchiwać odgłosy ze wszystkich stron. Nerwowo macha ogonem (musimy odróżnić, kiedy odgania się od owadów, a kiedy jest to objaw zdenerwowania, dlatego nigdy nie opieramy się na jednym symptomie). W oczach spiętego konia zauważamy nierzadko niebieski poblask, a nawet czerwony, gdy czuje się szczególnie zagrożony i ogarnia go złość czy wręcz wściekłość. A od wściekłości do agresji droga niedługa.

Koń agresywny próbuje atakować tak współbratymców, jak i nas. Może kłapać pyskiem, machnąć nim w stronę intruza, pokazać zęby, ostrzec w ten sposób, że nie zawaha się ich użyć. O zamiarze ataku (bądź ucieczki) świadczyć mogą m.in. szerzej rozstawione tylne nogi. Takie ustawienie pozwala mu ruszyć w ułamku sekundy i to z większą siłą. (Tak samo rozstawia zadnie kończyny, gdy zbiera się do startu np. w wyścigach.) O swojej złości daje znać kładąc uszy na karku, tupiąc przednią albo zadnią nogą, otrzepując się, kręcąc  głową i szyją. A złość może brać się z wielu powodów, na przykład, gdy zbliżamy się do niego z siodłem, a on odczuwa ból pleców. Chce więc uniknąć dyskomfortu. Niebezpieczny staje się też wówczas, gdy nie zorientujemy się, że cierpi a jednak go osiodłamy. Siedząc na nim ma, rzecz jasna, mniejsze możliwości ugryzienia nas, kopnąć nie może, ale zrzucić zawsze. Nietrudno więc o wypadek. Sam koń też znajdzie się w takiej sytuacji w niebezpieczeństwie, zwłaszcza gdy zdenerwowany popędzi na łeb, na szyję.

 Koń wystraszony inaczej zachowa się w terenie – może ponieść – inaczej, gdy jest przytroczony uwiązem przy okazji czyszczenia czy siodłania. Przerażony czymkolwiek, chce się ratować. Próbuje więc się uwolnić. Cofa, napina linkę przywiązaną do kantara, ten z kolei coraz bardziej ciągnie go za głowę. Jeśli uwiąz puści albo pęknie, koń w efekcie nagłego uwolnienia może usiąść na zadzie lub wywrócić się na plecy, co może się skończyć nawet tragicznie. O takiej próbie uwolnienia się mówimy, że koń odsadza się.

Kiedy więc widzimy szarpiącego i odsadzającego się konia na uwiązie, starajmy się odwrócić jego uwagę. Stając w bezpiecznej odległości klaszczemy, tupiemy, krzyczymy. Jeśli nie skutkuje, alarmujmy obsługę stajni, instruktora lub kogoś bardziej doświadczonego.

 

W kolejnych odcinkach będę opowiadać o wszystkich końskich zmysłach. (HNK)

 

*MARZENA NIEWĘGŁOWSKA:

Instruktorka jeździectwa z wieloletnim doświadczeniem; zoofijoterapeutka koni. Przez dwa i pół roku pracowała z dzikimi ogierami. Na jednym z nich wystartowała w I Mistrzostwach Polski w Jeździe bez Ogłowia o Puchar Bałtyku i w konkurencji TREIL wygrała. Pracuje z młodymi końmi, przygotowuje je do pracy pod siodłem. Jest współzałożycielką Szkoły dla Prawdziwych Koniarzy w ośrodku „Zaczarowane Wzgórze”. Absolwenci tej placówki odnoszą sukcesy w skokach przez przeszkody, zawodach TREC PTTK, rajdach i mistrzostwach Polski w jeździe bez ogłowia.

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.