Mój Czardasz, o którym pisałam w poprzednim odcinku, ma w Konikowie liczne towarzystwo. Stajnię dzieli z kilkunastoma końmi. Oto niektóre z nich:
Barbara, Basia – nestorka rodu. Umaszczenie siwe, budowa drobna, oko czarne, uroda powalająca. Dwudziestotrzylatka o duszy i aparycji nastolatki, przepięknie prezentuje się w ruchu i pod siodłem. Emocjonalna i radosna, niezwykle silna, wytrzymała i żywotna. Uwielbia szybkie chody, gdy poczuje galop w kopytach i chrapach, niechętnie zwalnia. Lubi wzbudzać zachwyt u ludzi. Na każde brawa reaguje popisowym chodem z podniesionym ogonem (naśladują ją w tym inne konie i też zadzierają ogonki na padoku). Uwielbia dzieci; podczas pracy z nimi zamienia się w oazę spokoju.
Wicher. Hucyś Kucyś, często zwany Hucułem z racji tego, że jest koniem huculskim. Wzrostem nieduży, duchem wielki – mówi o nim Kasia Dąbrowska, której to koń jest ulubieńcem od czasów dzieciństwa jej i jego. Wicher jest diabelsko inteligentny. „Kochany łobuz” – te słowa najlepiej go charakteryzują. Z racji urody, niewielkich gabarytów oraz pociesznego pyska, uwielbiają go najmłodsi konikowscy adepci. Za ich miłość Wicher odwdzięcza się cierpliwością. Niżej podpisana – po tym, jak dostała od Hucuła najmocniejszego w życiu kopa – ma do niego podejście raczej zdystansowane, choć za to, co się wydarzyło, nie do końca go wini. (Więcej na ten temat napiszę przy innej okazji).
Maharani – młodziutka arabka, nadal w fazie nauki, pod siodłem jeszcze płochliwa. Wzbudza – nie tylko w autorce dziennika – silne uczucia macierzyńskie. Uwielbia drapanie po kłębie. Gdy latam po łące za Czardim, Maharanka biega za mną, wyczekuje momentu mego bezruchu, podchodzi od tyłu i składa mi głowę na ramieniu. Chętnie weszłaby człowiekowi na ręce. Pocieszny pieszczoch. Jej kolor nie jest jednoznaczny – obecnie dereszowata, gdy dorośnie, będzie zapewne siwa. Urodę odziedziczyła po swej matce, Modelce, jak plotka konikowska głosi: najpiękniejszej klaczy arabskiej świata. Ostatnio Maharani była ćwiczona na lonży, a Tysia (Martyna Cholewińska), aż rozpływała się wołając: „Ma ruchy Modelki, zobaczcie, ma jej ruchy”.
India – Wielka miłość, przyjaciółka i źrenica w oku Tysi Cholewińskiej. Skarogniada, prześliczna ukochana wszystkich jeźdźców Konikowa, niezależnie od ich wprawy i zaawansowania w nauce. Rada konikowskiego eksperta dla początkujących brzmi: „Jeśli chcesz podczas pierwszej lekcji uwierzyć, że drzemie w tobie ukryty talent mistrza jeździectwa, poproś o jazdę na Indii.”
Czytelnicy, którzy śledzą facebook’owy fanpage Stajni Konikowo mogli niedawno przeczytać jej wzruszającą historię pióra Iwony Grzywacz, pierwszej właścicielki. Odkupiona od handlarza końmi, uratowana od rzeźni, okrutnie pokaleczona i skrzywdzona przez ludzi, w pierwszych miesiącach nauki ze wszystkich sił i w każdy możliwy sposób broniła się przed kontaktem z człowiekiem i siodłem. Pielęgnowana i trenowana z miłością i bezgraniczną cierpliwością początkowo przez Iwonkę pod nadzorem i opieką wspaniałej nauczycielki konikowskich amazonek, Krysi Leśniewskiej, potem przez Martynę, zmieniała się stopniowo z dzikiej i przerażonej klaczy w radosnego, kochającego ludzi i dzieci, bardzo doświadczonego konia-profesora. Charakteryzuje się wyjątkowo wygodnym stępem i galopem. Lekcja na Indii każdemu jeźdźcowi dodaje wiary w jego umiejętności i jeździecką przyszłość.
Agata Engel-Bernatowicz
Kasia Dąbrowska – konsultacja