Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

85 LAT TORU WYŚCIGÓW KONNYCH NA SŁUŻEWCU

3 czerwca roku 2024 służewiecki Tor Wyścigów Konnych skończył osiemdziesiąt pięć lat, tyle samo, ile jego wieloletni pracownik – młodszy od toru zaledwie o trzy miesiące – Andrzej Szydlik.

ANDRZEJ SZYDLIK. Fot. FAPA-PRESS.

3 czerwca roku 2024 służewiecki Tor Wyścigów Konnych skończył osiemdziesiąt pięć lat, tyle samo, ile jego wieloletni pracownik – młodszy od toru zaledwie o trzy miesiące – Andrzej Szydlik.

            Nikt by się nie dziwił, gdyby nasz rozmówca mówił o sobie służewieckim slangiem: Jestem z Wyścig. Tak bowiem określali się prawie wszyscy ci, którzy przez dziesięciolecia tam pracowali. Andrzej Szydlik w ciągu kilkudziesięciu WYŚCIGOWYCH lat zdążył być chłopcem stajennym, kierownikiem stajen wyścigowych, handicaperem, sędzią na celowniku, kierownikiem działu selekcji, przewodniczącym komisji technicznej i odwoławczej, wieloletnim komentatorem z charakterystycznym głosem i sposobem przekazu. Wchodząc w dziewiąty krzyżyk, postanowił przejść na emeryturę. I przeszedł, ale gdy tylko bomba idzie w górę, co sił goni na Służewiec, by nie pominąć żadnej z kolejnych gonitw.

Bo co by to było za życie bez wyścigów! Nic mi nie zastąpi niepowtarzalnego czaru i piękna służewieckiego toru, a przy tym, jak powiedział któryś z francuskich pisarzy, oglądania arcydzieła natury – konia. A z nim emocji, przeżyć i tego wielkiego teatru, na którego scenie dzieją się rzeczy niesamowite, jakże często nieprzewidywalne – pointuje Andrzej Szydlik.

Wyścigi to taki twór  – wyjaśnia – który z jednej strony był, jest i będzie siłą napędową hodowli koni; z drugiej był, jest i będzie formą rozrywki i hazardu, dzięki czemu jedni zarabiają, inni tracą, a wszyscy przeżywają wielkie emocje. Niegdyś ścigały się na torach tylko konie krwi angielskiej – oceniane właśnie przez pryzmat szybkości, a nie urody, jak to dzieje się w przypadku koni czystej krwi arabskiej. Dla tych drugich piękno, kształt głowy czy budowa kłody stanowią wartości nadrzędne. Całymi latami wyścigi stały więc końmi pełnej krwi angielskiej. Ale, jak to się mówi, tempora mutantur et nos mutamur in illis (czasy się zmieniają i my zmieniamy się wraz z nimi) i dziś nikt nie wyobraża sobie wyścigów bez koni arabskich. Dopuściliśmy tę rasę na tory już przed wojną. Araby ścigały się w Przemyślu i na Persenkówce we Lwowie na Torze Wyścigowym im. Fryderyka Jurjewicza. W Warszawie biegają od roku 1946. Na Zachodzie Europy gonitwy koni arabskich długo jednak traktowano jako coś gorszego i właśnie dlatego nie wolno było uczestniczyć w nich zawodowcom, a jedynie jeźdźcom amatorom. Na szczęście przepisy zmodyfikowano. A to sprawiło, że wyścigi arabami też twardo stoją.

(Fragment książki Świat Wyścigów. Z Andrzejem Szydlikiem rozmowa niedługa. Wydawnictwo ROSA PP. – pozycja dostępna przez portal hejnakon.pl).

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.