Gdyby już wtedy funkcjonowały telefony, nawet najprostsze, choćby takie na korbkę, to Jan III Sobieski powiadomiłby królową Marysieńkę o swoim zwycięstwie pod Wiedniem… wykręcając jej numer. Byłoby szybko, łatwo, przyjemnie i przede wszystkim bez nerwów. A tak król musiał do Krakowa wyekspediować posłańca – Filipa Dupont`a, dyplomatę, artylerzystę i pamiętnikarza. Ten na miejsce jechał trzy dni i trzy noce, dotarł 16 września 1683 roku . Zmachał się chłopina, do tego Marysieńkę zastał w katedrze u stóp ołtarzy przed rozpoczynającą się właśnie mszą i nie mógł od razu przekazać jej tego, z czym przybył. (…)„ Zobaczywszy mię – odnotował Dupont w swoim dzienniku – a nie wiedząc z czem przybywam, krzyknęła, że krzyk ten rozległ się po całym kościele. Zaledwiem wyraził, z czem przybywam, upadła na twarz przed ołtarzem i tak krzyżem leżąc, jakiś czas pozostawała. Tymczasem zaczęła się msza, z którą właśnie wychodził kapłan, kiedym ja się zbliżał; ale zanim się jeszcze msza skończyła, przypomniała sobie królowa, żem jej żadnego nie dał listu od króla IMci.. Wtenczas dopiero dokładniej sprawiłem się według rozkazów, jakie miałem od króla, zapewniając nadto, że król i królewicz w pożądanem zostają zdrowiu; doręczyłem też królowej strzemię wezyrskie (…)”
A wraz ze srebrnym, pozłacanym strzemieniem wielkiego wezyra Kara Mustafy, przekazał też posłaniec Marysieńce liścik skreślony królewską ręką: „Ten, którego noga była w tem strzemieniu, za łaską Bożą jest zwyciężony.” Owe strzemię po dziś dzień można podziwiać w Katedrze Wawelskiej – wisi tam w charakterze wotum na gwoździu przebijającym stopy Chrystusa na Krzyżu Królowej Jadwigi.
Podobnych strzemion, zwanych „tureckimi” używano w Rzeczypospolitej w XVI i XVII wieku. Charakteryzowały się szeroką i długą stopką w sam raz pod całą stopę jeźdźca. Tego typu sprzęt preferowali zresztą nie tylko Turcy; także m.in. Amerykanie i Afrykanie.
Na przestrzeni wieków zmieniał się kształt i zastosowanie strzemion. Pierwsze z roku około trzysetnego n.e., tzw. pętlowe, zawieszane było tylko z jednego boku konia i pełniło funkcję schodka ułatwiającego wsiadanie. Dopiero wynalezione na początku IV wieku, gdzieś między Chinami a Koreą, służyły do opierania obu stóp w trakcie jazdy. W wieku VI używano ich w Bizancjum; do Zachodniej Europy trafiły na przełomie VIII i IX wieku.
Powszechność, a zarazem wygoda dosiadu w strzemionach, pozwoliła wyposażać konnych w kopie i modernizować sposoby zadawania ciosów. Zwykło się myśleć, że urządzenia, które wykorzystują armie – te dawne, czy współczesne – nim trafią do cywilnego użytku, są konstruowane i wypróbowywane w pierwszym rzędzie na potrzeby wojska. W przypadku strzemion – zapewne to wyjątek – było odwrotnie.
I dobrze się stało, że strzemiona znalazły się w armii, bo cóżby ten nasz król Jan III Sobieski, przesłał swojej Marysieńce w prezencie? Z drugiej strony, jakież to może mieć dla nas znaczenie. Istotne, że król w strzemiona przodków swoich wstąpił, i jak oni, walczył dzielnie.
Piotr Dzięciołowski
* Źródło: Gloger Zygmunt, Encyklopedia staropolska ilustrowana, ze wstępem Juliana Krzyżanowskiego, Wyd. 2, Warszawa, Wiedza Powszechna, 1972.
Pisząc o strzemionach w polskim i końskim „organie’ prasowym wypada jednak wspomnieć o roli Sarmatów,którzy stojąc w strzemionach wjechali na europejską scenę.Kitajcy i Koreańczycy nie wynaleźli strzemion w IV wieku!!!!toż to wtedy po Azji i Europie hasała ciężka sarmacka kawaleria.Sarmaci byli naszymi genetycznymi przodkami i musimy o tym pamietać.Nasza milośc do koni i strzemion ;-)ma starożytne korzenie i nie wolno tego pomijać.
Naszym bardzo zwięzłym, więc powierzchownym tekstem pragnęliśmy przybliżyć historie strzemion tzw. właściwych, a nie protostrzemion. Co je różni, kto je wynalazł i kiedy – wyjaśnia m.in. pan Paweł JANIK w artykule „Azjatycka geneza strzemion i ich droga do Europy” zamieszczonym na portalu „Archeologia Wschodu”. Oto fragment niniejszego tekstu; zachęcamy do lektury całości (http://archeologiawschodu.wordpress.com/2011/12/16/azjatycka-geneza-strzemion-i-ich-droga-do-europy/).
(…)Wszystko wskazuje na to, że strzemiona są wynalazkiem azjatyckim. Ich historię można podzielić na dwie fazy: Pierwsza to faza tzw. protostrzemion – były to namiastki owej części rzędu końskiego w postaci pętli ze sznura, bądź deseczek zawieszonych na rzemieniach. Były one używane już w starożytności np.: w Indiach, Chinach i prawdopodobnie przez część koczowników. Potwierdzają to źródła ikonograficzne (…). To, że żaden z takich przedmiotów nie zachował się (…) do naszych czasów, potwierdza tezę, że były one wykonane z materiałów organicznych, łatwo rozkładających się. Próbowano również dopatrywać się takich wynalazków wśród Scytów, lecz wynikało to ze złej interpretacji źródeł ikonograficznych lub ich błędnej rekonstrukcji (…). Istniały również metalowe pierwowzory strzemion, w postaci podwieszanych do siodeł żelaznych haków z podnóżkami, których resztki datowane na II w. p. n. e. zostały znalezione w pobliżu Nagpuru. Takowe haki posiada również jeździec z tzw. „Gemmy Kuszańskiej”. Jednak nie można uznać ich za strzemiona właściwe, ponieważ miały inną konstrukcję – prawdziwe strzemiona powinny mieć formę zamkniętego pałąka, wykonanego z metalu lub twardych substancji organicznych [drewno, kość], które były zawieszone na rzemiennym puślisku przy siodle.
Druga faza odnosi się do strzemion właściwych – Pierwsze prawdziwe egzemplarze z metalu, a właściwie metalu i drewna o zamkniętej formie, wiszące na puślisku, pochodzą z terenu półwyspu koreańskiego ; zarówno południowego państwa Silla, jak i północnego państwa Kogurio oraz przylegającego do niego północno-wschodniego pogranicza Chin, a datowane są na 2 połowę IV. Znaczący zbiór takich wczesnych form strzemion (liczący 58 sztuk) pochodzi z cmentarzysk w Yakmok, Dalson, Okbongdong oraz królewskiej nekropolii w Kyongyu. (…).
Autorowi, panu Pawłowi Janikowi, redakcja HEJ NE KOŃ serdecznie dziękuje za wyrażenie zgody na przytoczenie fragmentu tekstu jego autorstwa.