
MIEJSCÓWKA DLA OGIERA
Napisała do nas Marta z okolic Krakowa. Oto fragment jej listu:
Mam ogiera i mam problem. Nie, nie dlatego, że nie mogę sobie z koniem poradzić. Przeciwnie. Znakomicie się dogadujemy, jest spokojny pod siodłem, współpracujemy też z ziemi. Słowem chłopak na medal. Ale… Przeprowadziłam się, szukam pensjonatu bliżej domu i kiedy pytam o wolne miejsca, odpowiedź brzmi najczęściej: – tak mamy wolne boksy. Ale kiedy mówię, że to ogier, drzwi przede mną, a właściwie przed nim, zamykają się. Wyjaśnienia, że koń spokojny, nie mają znaczenia. I niemal zawsze na do widzenia dostaję dobrą radę: wykastruj go! A ja nie chcę go kastrować, bo ma świetne pochodzenie i zamierzam wyrobić mu licencję. Szukam więc dalej.
I chyba nic innego nie pozostaje. Nie każdy ma przecież możliwość postawienia własnej stajni. Większość koniarzy zdana jest na pensjonaty. A tam ogierów na ogół nie chcą, bo najzwyczajniej w świecie boją się ich. Boją się o siebie i inne konie. Postrzegają je niczym demony chodzące na dwóch nogach, kopiące i gryzące. I takie też oczywiście bywają, przede wszystkim wśród tych, które stoją w boksach dwadzieścia trzy godziny, a owsa dostają furę. Nagromadzoną energię jakoś muszą spalić. Jeśli nie mogą spędzać całych dni na pastwiskach czy padokach, nie mogą się wybiegać to wariują w stajni. Wtedy rzeczywiście mogą być niebezpieczne. Jeśli jednak zapewnia im się elementarne potrzeby – właśnie możliwość ruchu, najlepiej z innymi ogierami i wałachami – zachowują się, jak „normalne” konie.
Zrozumiałym jest oczywiście, że ogier nie może stać boks w boks z klaczami, dzielić z nimi padoków. Bo… jak przyjdzie ruja, nie trudno sobie wyobrazić, co może się dziać. Dlatego, jeśli ogier ma trafić do pensjonatu, to tylko takiego, w którym stworzone są odpowiednie warunki. Boksy dla klaczy muszą być wyraźnie oddzielone od boksów dla ogierów i wałachów. To samo z padokami. Nie wiele stajni jest jednak tak rozbudowanych, ma takie możliwości lokalizacyjne. Nie jestem więc w stanie realnie pomóc naszej czytelniczce, a jedynie wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje.
***
Pytania do Marzeny Niewęgłowskiej prosimy kierować na adres redakcja@hejnakon.pl
*MARZENA NIEWĘGŁOWSKA

Przez lata związana z „Zaczarowanym Wzgórzem” – ośrodkiem szkoleń jeździeckich w Czasławiu opodal Wieliczki. Instruktorka jeździectwa z wieloletnim doświadczeniem; zoofizjoterapeutka koni. Przez dwa i pół roku pracowała z dzikimi ogierami. Na jednym z nich wystartowała w I Mistrzostwach Polski w Jeździe bez Ogłowia o Puchar Bałtyku i w konkurencji TREIL wygrała. Pracuje z młodymi końmi, przygotowuje je do pracy pod siodłem. Jest współzałożycielką Szkoły dla Prawdziwych Koniarzy. Absolwenci tej placówki odnoszą sukcesy w skokach przez przeszkody, zawodach TREC PTTK, rajdach i mistrzostwach Polski w jeździe bez ogłowia.