Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

MARZENA NIEWĘGŁOWSKA* ODPOWIADA (4)

Czy ktoś potrafi mi wyjaśnić – pyta Angelika z Podhala – jak to jest z tym wsiadaniem na konia z prawej lub lewej strony? Jedni mówią, że wsiadamy wyłącznie z lewej, inni twierdzą, że można z jednej i drugiej. W stajni, w której jeżdżę, usłyszałam: z lewej, bo taka jest zasada. Ale skąd się wzięła, już ani słowa.

Czy ktoś potrafi mi wyjaśnić – pyta Angelika z Podhala – jak to jest z tym wsiadaniem na konia z prawej lub lewej strony? Jedni mówią, że wsiadamy wyłącznie z lewej, inni twierdzą, że można z jednej i drugiej. W stajni, w której jeżdżę, usłyszałam: z lewej, bo taka jest zasada. Ale skąd się wzięła, już ani słowa.

Zasada „lewej strony” narodziła się wieki temu w czasach rycerstwa, obowiązywała w późniejszych formacjach kawaleryjskich i miała racjonalne uzasadnienie. Chodziło m.in. o to, by żołnierze w chwili wsiadania na swoje „zaparkowane” blisko siebie konie, ale też w trakcie jazdy, unikali przypadkowego sczepiania się rodzajami broni, w którą byli wyposażeni. Zakładając jednak, że któryś z kawalerzystów próbowałby złamać tę zasadę i dosiąść wierzchowca z prawej strony, ten po pierwsze bardzo by się zdziwił, po drugie nie wiadomo, jakby zareagował. Mógłby się wystraszyć, próbować kopnąć, ugryźć, ponieść… I w tym miejscu mamy od razu odpowiedź, dlaczego w jednych ośrodkach jeździeckich instruktorzy pozwalają wsiadać tylko z lewej strony, w innych – jak kto sobie życzy. Nie pozwalają, jeśli nie nauczyli konia obustronnego przyjmowania jeźdźca. Według mnie to błąd, uważam, że konie szkółkowe – dla bezpieczeństwa swojego i osoby, która próbuje ich dosiadać – powinny być wszechstronne przygotowane na rozmaite zachowania, zwłaszcza początkujących jeźdźców. Co bowiem dobre, a nawet konieczne w wojsku, nie musi obowiązywać w stajniach cywilnych.

*Marzena Niewęgłowska

Przez  lata związana z „Zaczarowanym Wzgórzem” – ośrodkiem szkoleń jeździeckich w Czasławiu opodal Wieliczki. Instruktorka jeździectwa z wieloletnim doświadczeniem; zoofizjoterapeutka koni. Przez dwa i pół roku pracowała z dzikimi ogierami. Na jednym z nich wystartowała w I Mistrzostwach Polski w Jeździe bez Ogłowia o Puchar Bałtyku i w konkurencji TREIL wygrała. Pracuje z młodymi końmi, przygotowuje je do pracy pod siodłem. Jest współzałożycielką Szkoły dla Prawdziwych Koniarzy. Absolwenci tej placówki odnoszą sukcesy w skokach przez przeszkody, zawodach TREC PTTK, rajdach i mistrzostwach Polski w jeździe bez ogłowia.

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.