Nie Pan odpowiada za to, że iluś uczestników „Wstępów” 2013, w tym właścicieli koni, była w sztok pijana. Nie Pan odpowiada za to, że któryś właściciel konia przywalił batem zwierzęciu tylko dlatego, że nie mógł sobie z nim poradzić albo miał taki kaprys. Nie Pan odpowiada za to, że nie wszyscy właściciele mieli dla swoich koni paszporty. Nie Pan odpowiada za to, że nie wszystkie konie były pojone, choć na targowisku wody dla koni nie brakowało.
Nie Pan odpowiada za to, że niektóre konie były oblepione łajnem, tak jak nie Pana to zasługa, że wiele wyglądało, jakby wyszły z salonu piękności. Nie Pana wina, że kiedy obrońcy praw zwierząt ruszyli na pomoc choremu ogierowi, przyglądający się gapie obrzucili działaczy Schroniska w Korabiewicach, fundacji: Tary, Pegasusa, Przystani Ocalenie i Pogotowia dla zwierząt, obelgami, wyzwiskami, chamskimi docinkami.
PAN natomiast Panie Burmistrzu odpowiada za skandaliczną organizację Wstępów pod kątem bezpieczeństwa ludzi i zwierząt.
Jak mógł Pan dopuścić do zorganizowania tak wielkiej imprezy na otwartym nieogrodzonym terenie, bez wydzielonych stanowisk dla koni? Naraził Pan uczestniczących we Wstępach – chcemy wierzyć, że nieświadomie – na utratę zdrowia, a nawet życia. Goście PAŃSKIEJ imprezy musieli przeciskać się między zadami ciężkich zimnokrwistych koni, które w każdej chwili mogły jednym kopnięciem zmieść ofiarę z powierzchni ziemi. Nasz dziennikarz, o mało nie został zabity, kiedy potężny ogier strzelił z zadu w jego kierunku. Kopyta znalazły się centymetry od skroni, musnęły rękaw kurtki. Na szczęście nic się nie stało, ale nieszczęście wisiało w powietrzu. Czy w Skaryszewie, tak jak uczy nas doświadczenie ogólnokrajowe, musi dojść do tragedii, by sięgnąć po rozum? Mądry Polak po szkodzie? W tym wypadku… po trupie? Czy powie Pan, że należało uważać, nie zbliżać się do konia? Świetna rada! Szkoda tylko, że ani Pan, ani nikt z Pana podwładnych nie opracował stosownej instrukcji dla gości „Wstępów”, w tym kobiet i dzieci.
Koni na tym targu nie da się ominąć z daleka – dałoby się, gdyby zadbał Pan o odpowiednią organizację ruchu i infrastrukturę gwarantującą bezpieczne poruszanie się na PAŃSKIM, SKARYSZEWSKIM gruncie.
Piotr Dzięciołowski
***
„WSTĘPY” – jeden z najsłynniejszych targów końskich w Europie; najstarszy, zarazem budzący sprzeciw organizacji broniących praw zwierząt. Jego historia sięga XV wieku. Organizowany jest w Skaryszewie od roku 1432. Przez dwa stulecia, a dokładnie przez 201 lat, odbywał się w majowe święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Dopiero od roku 1633 – w oparciu o dekret króla Władysława IV – jarmark odbywa się w pierwszy (czyli wstępny) poniedziałek po Środzie Popielcowej – stąd nazwa. Doroczne „Wstępy” trwają dwa dni. (hnk)
***
ZDANIEM KAROLA RZECZYCKIEGO:
SKARYSZEWSKIE „WSTĘPY” – DWIE STRONY MEDALU
Skaryszewskie „WSTĘPY”– jak co roku – wzbudzają skrajne odczucia. Doroczny jarmark ma bowiem swoje dwie strony. Jedna to obraz setek koni, w większości zadbanych i dobrze utrzymanych, wystawionych przez dotychczasowych właścicieli na sprzedaż. Druga dotyczy odbywającego się nocą, niekontrolowanego handlu końmi na rzeź oraz – na szczęście w zdecydowanej mniejszości – wystawiania zwierząt zaniedbanych, poranionych i wycieńczonych.
Na targowisku obecni są obrońcy praw zwierząt i wolontariusze z różnych fundacji: dokumentują wydarzenia i dostrzegając najmniejsze nawet nieprawidłowości, ostro dają wyraz swojego sprzeciwu. Cóż, obok prawdziwych hodowców zdarzają się zwykli szubrawcy. Widzieliśmy konie zaniedbane o smutnym spojrzeniu, konie ubrudzone we własnym łajnie.
Skaryszew ma jednak i jaśniejsze punkty: choćby takie, że te źle traktowane konie, stanowią zdecydowaną mniejszość. Właściciele czyszczą je, wystawiają im wiadra z wodą. Wśród koni można zobaczyć wcale nie tylko pociągowe, także piękne rasowe araby, fryzy, ślązaki, a nawet „mikrokucyki”. Ale że czasy nienajłatwiejsze i ludziom brakuje grosza, to większość koni wraca ze Skaryszewa do dotychczasowej stajni.
„Wstępy” Skaryszewskie obserwuję od kilku lat. Byłem tam podczas nocnych targów i w ciągu dnia, gdy odbywa się targowo-folklorystyczna impreza. Jedno i drugie miałem więc okazję oglądać z bliska. Najbardziej widoczne są protesty obrońców praw zwierząt, wolontariuszy z różnych fundacji oraz zwykłych ludzi wrażliwych na krzywdę. Ale to przecież tylko jedna strona medalu. Nie można oczerniać targu oceniając go tylko w oparciu o to, co chce się zobaczyć. Niestety sama impreza ze strony organizacyjnej przemienia się w wiejski odpust. Wszechobecne są stragany z tandetą z Chin oraz stoiska gastronomiczne z kiełbaskami czy obwarzankami. Najważniejsi aktorzy jarmarku, czyli konie, systematycznie są przesuwane coraz dalej od miasta, ustępując miejsca kramom i grillom.
KAROL RZECZYCKI
***
WIĘCEJ ZDJĘĆ ZE „WSTĘPÓW” 2013
Panie Karolu,
Piękne zdjęcia. Widziałam te wszystkie konie, ale oglądając je mam mieszane uczucia, te same co na targu.
Również widziałam smutek tych, którzy mieli rozstać się z czworonożnymi przyjaciółmi. Widziałam rozsądnych ludzi zainteresowanych kupnem koni, ratujących je przed głupotą właścicieli. Słyszałam krytyczne uwagi wśród tłumu, od tych którzy przyjechali tu pierwszy raz. Pierwsze co się rzuca w oczy to brak elementarnych zasad opieki i bezpieczeństwa dla ludzi i koni.
Widziałam bardzo zaniedbane konie, także w za małych samochodach, konie brudne i nie mam na myśli koni brudnych z podróży, tylko z wieloletnimi zaniedbaniami sierści, kopyt, zachudzonych lub przepasionych, a ich zdjęć tu nie widzę, Pan nie chciał tego zobaczyć lub pokazać. Uważam zatem Pana artykuł za nierzetelny, zawierający tylko część informacji.
Widzi Pan dwie strony medalu – ja jeszcze nie.
Owszem jest różnica pomiędzy obrazem targu sprzed 5 lat i dzisiejszym, na który wpływ mieli skrytykowani przez Pana ludzie czynu z różnych środowisk i organizacji.
Jednak jeszcze wiele jest do zrobienia! Jeszcze Skaryszew nie się czym chwalić.
Nie chcemy widzieć koni jako bydła na ubój, ani pseudo targu w warunkach uwłaczających ludziom i zwierzętom.
Po wstępach 2013 głośno wyrażam żal do ludzi odpowiedzialnych za organizację targu, że tak totalnie nie szanują zarówno ludzi jak i życia tych cudownych zwierząt. Po tylu latach ostrej krytyki, zorganizowali trochę służb porządkowych, ale nadal nie zadbali aby – nocne targi ze względu na bezpieczeństwo ludzi i zwierząt oraz na wiarygodność organizatora – zostały na tym terenie zabronione. Do tej pory nie ma tam infrastruktury gwarantującej rzetelną ocenę stanu zdrowia i dokumentów zwierząt i kupujących.
Nic nie zrobiono aby ten targ kojarzył się z targiem końmi. To bezładny handel na wielkim parkingu w szczerych polach. Giełda czegokolwiek w innych miastach Polski jest lepiej zorganizowana pod kątem stanowisk handlowych, kontroli dokumentów i opłat. Tu brak jest podstaw i zasad.
Podsumuję Pana reportaż paroma pytaniami. Czy był Pan na targach ZORGANIZOWANYCH w cywilizowanym miejscu? Czy nie widzi Pan jak to powinno wyglądać?
Czyż nie byłoby wszystkim przyjemniej wprowadzić zdrowe obowiązujące wszystkich handlujących końmi zasady, zamiast trwać uparcie i bronić tego średniowiecznego stylu?
Tara ma filmik o targach w Schwanenstadt na FB – jest się więc na kim wzorować.
O to czy interesuje Pana, to w jakim stanie docierają konie ze skaryszewskiego handlu dokonywanego pod osłoną nocy do Rumunii i Włoch, nawet nie pytam.
Dużo tego? – No cóż, to i tak nie wszystko co mam w tym temacie do powiedzenia.