Ze wspomnień Macieja Wilewskiego, aktora:
Jaś Holoubek chciał mnie obsadzić w swoim dyplomowym filmie „Rozdziobią nas kruki, wrony” (etiuda szkolna 2000), ale że rola wymagała umiejętności jeździeckich, zapytał, czy potrafię jeździć konno. Odpowiedziałem: oczywiście, że jeżdżę, choć naprawdę w życiu nie siedziałem na koniu. Ledwie więc skończyliśmy rozmowę, a już dzwoniłem do znajomych z pytaniem, kto mnie w kilka dni nauczy. Indagowani pękali ze śmiechu, a ja nie miałem pojęcia, że to niemożliwe. Ani mi w głowie jednak było wycofywanie się, zwłaszcza że miałem grać u boku Krzysztofa Majchrzaka.
Na wszelki wypadek pojechałem na plan sporo wcześniej, by uprosić kaskaderów o przyspieszony, parogodzinny kurs; zgodzili się dopiero po… drugiej butelce. Pamiętam, że kiedy wdrapałem się na konia, poczułem niesamowity lęk wysokości. Niebywałe, pół życia wspinałem się po górach i nic, a tu takie doznanie! Do tego sama jazda, zwłaszcza anglezowanie, okazała się trudna jak diabli. Któryś z kaskaderów kazał mi więc mocno trzymać się nogami, żebym nie spadł. No to się trzymałem. Kamera poszła w ruch, nikt poza moimi „nauczycielami” nie wiedział, że to mój jeździecki debiut. Oczywiście w scenach z galopem zastępował mnie dubler.
W sumie cieszyłem się, że jakoś podołałem wyzwaniu, co prawda skromnemu, ale zawsze. Nie dawało mi jednak spokoju, że wszystkich wprowadziłem w błąd – co by było, gdybym nie dał rady. Ekipa straciłaby trzy dni, bo tyle trwały zdjęcia, Jaś musiałby szukać nowego jeźdźca, nie wiadomo też, czy pozostali aktorzy mieliby czas w innym terminie. Wieczorem więc, przy kielichu wyjawiłem Krzysztofowi Majchrzakowi prawdę i przeprosiłem.
– Jeździsz kiepsko, nie da się ukryć – ale nigdy bym się nie domyślił, że to twój pierwszy raz! – skwitował.
Podobno sztuką jest zagrać, że się umie jeździć. Ja wolałbym nie grać, a naprawdę umieć. Niestety, po kolejnym wypadku samochodowym lekarze zabronili mi jakichkolwiek sportów poza pływaniem. Tak więc, gdybym nie okłamał Jasia Holoubka i innych kolegów, najpewniej nigdy nie przeżyłbym z końmi nawet trzech dni.
.