– Przyszedł czas na podsumowanie sezonu – napisała miesiąc temu na facebooku ALICJA KULA. – Myślę, że razem z Dual Dun Il pokazalismy klasę, pomimo że to dopiero nasz debiut. Trzy tytuły mistrzowskie podczas Mistrzostw Polski we Wrocławiu, tytuł Mistrza Polski w konkurencji TREC PTTK oraz sześć tytułów mistrzowskich podczas Mistrzostw Polski PLQHA to naprawdę świetny wynik. Nic dodać, nic ująć!
To był trening na odkrytej ujeżdżalni. Dosiadany przez nią koń wykonał w pewnym momencie tak nieprzewidywalny manewr, że wzbiła się w powietrze, przeleciała nad ogrodzeniem i wylądowała na pastwisku. Na szczęście bezboleśnie. Przyglądający się temu lotowi nad WRTC FURIOSO Aleksander Jarmuła, skomentował:
– Wiesz Ala, jakby ktoś wymyślił takie zawody na najwyższy i najdłuższy skok z konia, to nie miałabyś sobie równych.
Żart żartem, ale jeszcze chwila, a osiemnastolatka z Lisiej Góry, tegoroczna maturzystka, nie będzie miała z kim konkurować w uprawianych u nas dyscyplinach westowych: trail, western pleasure i western horsemanship. Co start, to zwycięstwo, a przynajmniej miejsce w ścisłej czołówce. I pomyśleć, że zaczęła rywalizować z innymi dopiero w ubiegłym roku (Rzeszów 2013) i to dla zabawy, a od razu zgarnęła wszystkie nagrody. Do bieżącego sezonu podeszła już jak najbardziej profesjonalnie. Przeżyła też pierwszą, około sportową przygodę. W drodze na sierpniowe zawody zepsuł się pożyczony samochód, którym ciągnęła koniowóz. Awaria okazała się poważna, mechanik nie miał pojęcia, czy uda mu się ją usunąć w ciągu kilku godzin. Jeszcze jak na złość, rozszalała się burza z piorunami. Alicja przemoczona do suchej nitki schroniła się więc z koniem w warsztacie i o niczym innym nie marzyła, jak o jak najszybszym happy endzie. Była chyba najszczęśliwszą istotą, gdy okazało się, że samochód da się jednak uruchomić. Zapakowawszy konia, ruszyła w dalszą drogę.
Ów koń, Dual Dun Il, quarter, tworzy z amazonką znakomitą parę. Dziewczyna trafiła na niego przypadkiem. Otóż właściciel wierzchowca, Janusz Wantuch, potrzebował kogoś, kto będzie konia regularnie dosiadał i trenował, a że trzymał zwierzaka w FURIOSO, gdzie Alicja spędziła zdecydowaną większość swojego jeździeckiego życiorysu, padło na nią.
Alicję od zawsze ciągnęło do koni. Jej pierwsze z nimi spotkanie, przed sześcioma laty, trwało jednak niezwykle krótko – stać ją było na zaledwie dwie lekcje; na więcej nie miała pieniędzy. O pasji niemożliwej do realizowania z racji finansowych, dowiedzieli się jakiś czas później chrzestni dziewczynki. To dzięki nim zaczęła systematycznie jeździć. W stajni jednak nie tylko dosiadała koni, także się nimi zajmowała: karmiła, czyściła, sprzątała boksy. Za swoją pracę dostawała darmowe lekcje. W FURIOSO, gdzie rozpoczęła hipiczną edukację, poznała Aleksa Jarmułę – to przede wszystkim on oraz jego uczniowie wprowadzali ją w świat westu. Od kilku miesięcy trenuje w stajni Roleski Ranch, w której pracuje jej chłopak, Adrian Motyka. W razie potrzeby, służy swojej dziewczynie pomocą.
Wciąż brakuje jej wolnego czasu. Tu jazda, tam obowiązki domowe, teraz jeszcze kurs prawa jazdy i przygotowanie do matury. Dobrze, że bieżący sezon sportowy dobiegł końca, bo przynajmniej z tego tytułu ma chwilę wytchnienia. A jak już ma, to bierze konia pod siodło i jedzie w teren, co bardzo lubi i co też w jakimś sensie stanowi formę treningu. Startuje przecież w TREC PTTK, a tam jedną z konkurencji jest bieg na orientację.
– Nie ograniczam się tylko do dyscyplin westernowych. Na przykład TREC to znakomite połączenie traila i jazdy w plenerze – z tym większą przyjemnością biorę w nim udział.
I to z powodzeniem; jest tegoroczną Mistrzynią Polski. Czy będzie nią także w przyszłym roku, czy zdobędzie kolejne medale westowe – czego jej oczywiście życzymy – czas pokaże. Na razie najważniejszy przed nią start: start po świadectwo dojrzałości!