Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

CZAS HUBERTUSÓW

Mam lisa (LKJ Klaudyn-Kampinos)

Na zakończenie sezonu jeździeckiego, na przełomie października i listopada, w stajniach, ośrodkach, klubach i stadninach, odbywają się popularne Hubertusy. Jeźdźcy uczestniczą w pogoni za lisem, a także w „Biegu św. Huberta”. Sam dzień św. Huberta przypada co prawda 3 listopada, ale niektórzy z uwagi na niepewną, jesienną aurę, decydują się świętować wcześniej.
Dzień św. Huberta to święto bardziej myśliwych niż jeźdźców; ci drudzy jednak tak je sobie upodobali, że na stałe włączyli do kalendarza obowiązkowych imprez w siodle. Miłośnikom jeździectwa nie trzeba przypominać zasad pogoni za lisem, niewtajemniczonym należą się słowa wyjaśnienia.  Po pierwsze: kim był ów św. Hubert, po drugie: dlaczego to on został patronem myśliwych, po trzecie: czemu jeźdźcy „polują na lisa”?

W Koniku Starym galop na koniku młodym

Św. Hubert urodził się w 655 roku w Gaskonii, jako potomek królewskiego rodu Merowingów. Był wielkim miłośnikiem łowiectwa i wiódł dość hulaszcze życie do dnia, w którym podczas jednego z licznych polowań ukazał mu się biały jeleń z gorejącym krzyżem pomiędzy rogami. Hubert miał wtedy usłyszeć głos Stwórcy nakazujący mu zaprzestania krwawych łowów, porzucenie pogaństwa i oddania się w służbę Bogu. Udał się więc do Maastricht, gdzie pod okiem biskupa Lamberta rozpoczął posługę kapłańską i misyjną, by po śmierci swego nauczyciela, samemu objąć biskupstwo, a następnie przenieść je do Liege. Tam też zmarł w 727 roku. „Stąd zaczął się szerzyć jego kult i sława na cały ówczesny krąg chrześcijańskiej Europy. Działo się to podobno za sprawą jego niebiańskiej stuły, przez dotknięcie której miał już za swego życia leczyć chorych ludzi i zwierzęta.” (www.hagard.ar.krakow.pl) . Kult św. Huberta trafił do Polski w XV w. i „umocnił się w epoce saskiej i to jako patrona myśliwych. Zarówno August II jak i August III byli zapalonymi myśliwymi. Zwłaszcza ten ostatni z wielką pompą i okazałością obchodził dzień 3 listopada otwierający ośmiodniowe łowy. Ich program osobiście układał. Z tych czasów utrwalił się w Polsce obyczaj inauguracji jesienno-zimowych łowów w dzień św. Huberta.” (www.hagard.ar.krakow.pl)

Stęp przed burzą (w Koniku Starym)

Jeźdźcy organizują Hubertusy zazwyczaj w dwóch formach. Może to być pogoń za lisem, polegająca na tym, że „lis”, którym jest najlepszy jeździec dosiadający najszybszego i najzwinniejszego konia, stara się uciec przed innymi. Zadaniem uczestniczących w bezkrwawym polowaniu jest dogonienie go i zerwanie mu z ramienia lisiej kity. Komu uda się ta sztuka, ten zostaje zwycięzcą i otrzymuje prawo wcielenie się w rolę lisa w roku następnym.
Druga forma polowania, to tzw. lis szukany: lisia kita ukryta jest na określonym terenie, a zadanie jeźdźców polega na jej odnalezieniu. Czasem trzeba nawet zejść z konia lub namówić wierzchowca, by zbliżył się tam, gdzie „straszą” jakieś dziwne przedmioty: a to stary kubeł z dziurawym dnem, a to łysa opona albo ścinki styropianu reagujące na najmniejszy podmuch wiatru. Nie zawsze więc sztuka to łatwa, bo nie każdy koń daje wiarę, że diabeł nie taki straszny, jak go malują.
Obie formy „polowań” mogą, a w zasadzie powinny być (aby tradycji stało się za dość), poprzedzone Biegiem myśliwskim, zwanym też Biegiem św. Huberta wywodzącym się z polowań konnych par force. Polegały one na pogoni zwierzyny przez konnych w asyście sfory psów. Najczęściej była to właśnie gonitwa za lisem i kończyła się jego śmiercią. Z naszych, jeździeckich gonitw, lis na szczęście wychodzi bez szwanku.
Bieg myśliwski prowadzi master, który przed startem objaśnia zasady, a w trakcie dyktuje tempo. Trasa biegu powinna uwzględniać przeszkody terenowe, których nie można ominąć. Tego pilnuje zamykający bieg kontrmaster. Ominięcie, choćby jednej przeszkody, lub wyprzedzenie mastra wiąże się z dyskwalifikacją. Po przejechaniu trasy, uczestnicy biegu wyprowadzani są przez mastra na polanę, gdzie zaczyna się wyścig. Zwycięzcą Biegu zostaje ten, kto pokona komplet przeszkód i pierwszy zamelduje się na mecie.
Nie wszystkie stajnie mogą pozwolić sobie na przeprowadzenie Biegu myśliwskiego, ale chyba nie ma takiego ośrodka jeździeckiego w Polsce, który nie czciłby dnia św. Huberta. Odwiedziłam stajnie w Koniku Nowym i w LKJ Klaudyn-Kampinos. Oto moje Hubertusowe fotorelacje:
„Lis szukany” to tradycja Stajni w Koniku Starym, prowadzonej przez Iwonę Stawską-Mikołajczuk. Od dwóch lat poświęcony jest pamięci  zmarłej nagle Beaty Płachcińskiej, miłośniczki koni, trenerki, hodowczyni, człowieka wyjątkowej dobroci i ciepła.

Jeszcze chwila,  znajdą lisa

I znaleźli…

 

Hubertus w LKJ Klaudyn-Kampinos, prowadzonym przez Andrzeja Owczarka, odbywał się w aurze zimowej, ale jak widać padający śnieg i przenikliwy wiatr wcale nie przeszkadzały w świetnej zabawie.

Ale zima tej jesieni!

I po lisie…

Tekst i zdjęcia:
KATARZYNA KLUBA

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.