Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

CO KOŃ TO ZDJĘCIE

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

Jarosław Marek Komorowski: fotoreporter lokalnej gazety wołomińskiej (mazowieckie). Namiętnie fotografuje imprezy hipiczne – te towarzyskie i te oficjalne. Z końmi zetknął się jakieś czterdzieści lat temu, z fotografią – trzydzieści.

Jego dziadek Jan Gryz hodował przed wojną tzw. remonty dla wojska. Jego córka Ada od wielu lat jeździ wierzchem. On zainteresował się końmi przez przypadek. Kolega zabrał go do stajni w Puszczy Kampinoskiej. Tam właśnie miał okazję zadebiutować w siodle. I co ciekawe, wcale nie na jakiejś spokojnej kobyłce, jak to na ogół dzieje się w szkółkach, gdy kompletny żółtodziób zgłosi się na pierwszą jazdę. On dosiadł Demona, wierzchowca, który demonem był. Wszystkich kopał i gryzł. Ale Komorowski nie miał o tym pojęcia. Kręcąc się po stajni podchodził do różnych koni, podszedł i do tego. Jak gdyby nigdy nic, zaczął go głaskać. Kompletnie zaskoczony Demon nie wiedział, co powiedzieć i nie zareagował. A wtedy jego właściciel, przedwojenny wachmistrz, rzekł:

            – Skoro tak, to wsiądź na niego.

I tak Komorowski wdrapał się na grzbiet; zaraz co prawda spadł, po chwili znowu zaliczył „glebę”, ale później było już tylko lepiej.

–  Koń koniem. Najważniejsze, że poznałem wachmistrza. Nazywał się, o ile mnie pamięć nie myli, Żelazny, ale pewności nie mam. To już tyle lat. Dużo opowiadał. Chłonąłem te jego kawaleryjskie opowieści z ogromnym skupieniem. Po dziś dzień zresztą uwielbiam słuchać wszelkich ułańskich wspomnień.

W Kampinosie jeździł Komorowski kilka miesięcy; niestety brak czasu, kazał mu przerwać wizyty w stajni. Wrócił do koni dopiero w swoim podwarszawskim miasteczku, w Kobyłce, gdzie stworzono formację kawaleryjską. W jej skład weszli jeźdźcy kultywujący tradycje ułańskie.

– „Wrócił do koni” to nie jest dobre określenie. Wsiadałem – i zresztą tak jest do tej pory – wsiadam sporadycznie. Rzeczywiście sprawia mi frajdę przebywanie wśród tych zwierząt, zarazem wśród jeźdźców. Wielu to przecież moi koledzy. Ale jeździć nie muszę, muszę fotografować – to moja kolejna pasja. Już całe lata robię zdjęcia koniom i konnym. Pamiętam wyprawę pod Grunwald, na miejsce bitwy 1920 roku pod Ossów, pod Komarów… Fascynuje mnie polowanie na ten jeden jedyny moment. Temu zawsze poświęcam całą moją reporterska energię. Przy okazji też robię jeźdźcom zdjęcia pamiątkowe i… jestem szczęśliwy, że istnieje coś takiego jak Facebook. Kiedyś traciłem moc czasu  na nagrywanie płyt z fotografiami i rozsyłanie ich we wszystkie strony kraju. Dziś wrzucam serwis na Facebook i każdy może sobie ściągnąć to, co go interesuje.

A nas interesują Pana ulubione fotografie, te własnego autorstwa. Poprosimy o kilka i z góry dziękujemy. (hnk)

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

Foto JAROSŁAW MAREK KOMOROWSKI

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.