Ciekawostka: koni islandzkich nie nazywa się kucami, choć mierzą w kłębie od 130 do 145 centymetrów. Dlaczego? Odpowiedzi jest kilka, niektóre naiwne np.: a to że islandery są temperamentne, a to że bardzo silne, a to że w języku islandzkim nie występuje słowo „kuc”.
Jak go zwał tak zwał, najważniejsze, że koń to niezwykły, hodowany także u nas. Żyje bardzo długo (ponad trzydzieści lat), rzadko choruje, zwłaszcza na rodzimej Islandii.
– Rzeczywiście niezwykły – potwierdza Weronika Petrych – zootechnik i trener największej w Polsce Stadniny Koni Islandzkich „PUNKTUR. – Niezwykły pod wieloma względami. Po pierwsze, jako jedyny w Europie potrafi poruszać się pięcioma chodami. Poza tradycyjnymi: stępem, kłusem i galopem, chodzi także inochodem*, ale przede wszystkim töltem**. To właśnie ten ostatni chód przyciąga niczym magnes potencjalnych jeźdźców i nabywców. Tölt nie wymaga anglezowania, da się nim jechać bardzo szybko, a w siodle siedzieć jak w fotelu.
Po stronie plusów zapisujemy nie tylko liczbę chodów i wygodę jazdy töltem.
– Nie tylko. Konie islandzkie są nadzwyczaj spokojne, przyjazne, a więc i bezpieczne. Użytkować ich mogą zarówno dzieci, jak i osoby w wieku bardzo dojrzałym. Słowem wszyscy. Nadają się do dalekich spacerów, rajdów i sportu. Na Islandii (specjalnie podkute) startują w słynnych wyścigach na lodzie. Popisuję się też w zawodach ujeżdżeniowych, które polegają na prezentacji pięciu chodów.
Podobno konie islandzkie większość roku spędzają na pastwiskach i, jak inne rasy prymitywne, znakomicie wykorzystują paszę łąkową.
– O tak! Nawet śmiejemy się w „PUNKTURZE”, że wystarczy im pokazać zdjęcie trawy, a już tyją.
Wymagania hodowlane nie wydają się więc szczególnym wyzwaniem.
– Hodowlane może nie, ale by zajmować się koniem islandzkim, dosiadać go i się nim opiekować na co dzień, trzeba mieć odpowiednie przygotowanie. Nawet siodłanie jest inne. Siodło kładzie się na grzbiecie znacznie bliżej zadu niż u innych ras. Podobnych drobiazgów jest dużo, ale tę wiedzę można akurat w miarę szybko opanować. Znacznie trudniej z techniką jazdy. Przez nieumiejętny dosiad koń może „zapomnieć”, jak poruszać się töltem. A szkoda byłoby zabijać w nim tę najcenniejszą motoryczną cechę. Dlatego każdy, kto po raz pierwszy styka się z tą rasą, a chce kupić takiego konia w naszej stajni, musi przejść u nas obowiązkowe szkolenie.
U Was czyli w „PUNKTURZE”. Skąd się tam wzięliście?
– My jak my, ale Elselien Klein***, właścicielka stadniny. Mniej więcej dwie dekady temu przeniosła swoją hodowlę z Holandii do Polski. Przywiozła wtedy w okolice Lwówka Śląskiego jakieś czterdzieści koni. Dziś jest ich już – bagatela – sto trzydzieści.
Odwiedzają Was kupcy-klienci z wielu krajów, tylko Polacy mało o „PUNKTURZE” wiedzą.
– Przez długie lata nie wiedzieli nic lub prawie nic, nawet miejscowi, ale to już historia. Teraz fanów koni islandzkich mamy w kraju coraz więcej. Ich liczba wzrasta każdego roku, a to sprawia, że pogłowie „polskich” töltowych koników też rośnie.
I bezcennym byłoby, gdyby taka tendencja się utrzymywała. Warto bowiem, ażeby konie z tak wspaniałym charakterem towarzyszyły nam na co dzień, pod siodłem, na spacerach w ręku. Niestety to co dobre, kosztuje. Ceny koni islandzkich w naszym kraju zaczynają się od pięciu tysięcy euro. Sporo. Zachęcamy więc przynajmniej do odwiedzenia stadniny „PUNKTUR” i poznania tych niezwykłych Islandczyków oraz spróbowania, pod okiem tamtejszych trenerów, swoich sił w siodle. Polecamy!
Piotr Dzięciołowski
* Inochód: chód dwutaktowy. Koń unosi jednocześnie obie nogi, ale z jednej strony ciała.
** Tölt – chód czterotaktowy, w którym koń stawia nogi w następującej kolejności: przednia prawa, tylna prawa, przednia lewa, tylna lewa. Przynajmniej jedna z nóg jest stale na ziemi.
*** Elselien Klein jest autorką książki przetłumaczonej na język polski Konie islandzkie. Tajniki hodowli i jazdy.