Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

JEDZIEMY W TEREN (30)

Foto FAPA-PRESS

By wybrać się na przejażdżkę do lasu – marzy większość początkujących jeźdźców. Tę formę relaksu uwielbiają też zaawansowani jeźdźcy. Niestety nawet oni nie zawsze przestrzegają elementarnych zasad poruszania się wierzchem w terenie.

– Po pierwsze – mówi JERZY RUBERSZ – nie powinniśmy wybierać się sami, zawsze w towarzystwie przynajmniej jednej osoby. Łatwo mówić, gorzej z wykonaniem, gdy wokół żywej – jeżdżącej – duszy. Zostawmy więc przynajmniej informację komuś ze znajomych, rodziny, że jedziemy i w jakim kierunku. Po drugie nie zapomnijmy o telefonie, latarce, płaszczu przeciwdeszczowym. Nigdy nie wiemy, co może się wydarzyć i czy nasz spacer znacznie się nie wydłuży. Kiedyś dodałbym do tego niezbędnego zestawu kompas albo busolę, ale dziś przecież niemal w każdej komórce jest GPS. Polecam za to gorąco kantar z uwiązem zapinany pod ogłowiem. Po co? A no po to, by mieć zabezpieczenie, gdy ogłowie się zsunie podczas upadku. Jakiś czas temu byłem nawet świadkiem takiego zdarzenia. Dziewczynka spadając ściągnęła uździenicę i nim się zorientowała, konia już nie było. A przecież wystarczyło, by dorosły, który wyprawiał młodziutką amazonkę w teren, pomyślał zawczasu, że jak się jeździ to się też i spada.

Nawet jak się tylko stępuje.

– W terenie przede wszystkim się stępuje. Jasne, można na krótkim odcinku zakłusować, po czym szybko przejść do stępa. Konie lubią takie zmiany, w ten sposób odpoczywają. Można też zagalopować, ale uwaga. Gdy zorientujemy się, że nasz wierzchowiec zaczyna – jak to się mówi – nakręcać się i coraz bardziej przyspiesza, natychmiast go hamujmy. Im pozwolimy mu na więcej, czyli szybciej, będzie nam znacznie trudniej go zatrzymać. A hamujmy przede wszystkim dosiadem, nie ściągajmy mocno wodzy do siebie, bo w ten sposób tylko konia zezłościmy, zacznie strzelać z zadu, z grzbietu i zostawi nas na pastwę losu. Najskuteczniejszym sposobem jest uspokojenie wierzchowca, gdy pojawi się szansa zagalopowania po okręgu. Zataczamy coraz mniejsze koła, koń zwalnia. Na wąskiej ścieżce w lesie nie da się tego zrobić. Stąd moja rada, by reagować natychmiast, gdy tylko czujemy, że konisko dodaje gazu.

Foto FAPA-PRESS

Zawsze jednak powinniśmy liczyć się z niespodziewanymi sytuacjami. By im sprostać, z jednej strony musimy dobrze radzić sobie w siodle, ale z drugiej mieć też komfort jazdy.

– Nie tylko wygodne siodło, ale także odpowiednio ustawiona długość strzemion. Kiedy wspominam o tym na zajęciach, jeźdźcy pytają: jaka jest właściwa, czy na jazdę terenową należy skracać strzemiona czy też może wydłużać? Odpowiedź mam zawsze jedną: ma być wygodnie. Dla każdego z nas znaczy to coś innego. Z moich doświadczeń wynika, że dla wygody i bezpieczeństwa lepiej mieć strzemiona dłuższe niż zbyt krótkie. Trudno jednak wprowadzać sztywne reguły i podawać długości w centymetrach zależnych np. od wzrostu jeźdźca. W tym wypadku każdy sobie rzepkę skrobie, pamiętając jednak, że prawe i lewe strzemię zawsze musi być na tej samej wysokości.

Piotr Dzięciołowski (prawa autorskie zastrzeżone)

***

Jerzy Rubersz:

z wykształcenia historyk, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, z zamiłowania koniarz, nauczyciel jazdy konnej w Technikum Hodowli Koni w Wolborzu, kaskader.

    Print       Email

Jedna odpowiedź do “JEDZIEMY W TEREN (30)”

  1. Balao pisze:

    Najważniejsze to zrównoważony, obyty z wyjazdami w teren koń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.