Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

TAŃCZYŁAM Z MARCINEM HAKIELEM

Aleksandra Rostek: zwyciężczyni rankingu 2019 r. w konkursie fotograficznym hejnakon.pl , studentka fizjoterapii, uwielbia jazdę na łyżwach, taniec towarzyski, wędrówki po górach, wyprawy rowerowe i w siodle. Piąty rok trenuje krav magę  – kombinację m.in. boksu, judo, zapasów, jiu jitsu. Od lat dziecięcych jeździ konno, także w damskim siodle.

 

ALEKSANDRA ROSTEK; foto FAPA-PRESS

Aleksandra Rostek: zwyciężczyni rankingu 2019 r. w konkursie fotograficznym hejnakon.pl , studentka fizjoterapii, uwielbia jazdę na łyżwach, taniec towarzyski, wędrówki po górach, wyprawy rowerowe i w siodle. Piąty rok trenuje kraw magę  – kombinację m.in. boksu, judo, zapasów, ju jitsu. Od lat dziecięcych jeździ konno, także w damskim siodle.

 

To dopiero mieć szczęście. Na warszawskim bazarze ze starociami trafiła przedwojenne oficerki w idealnym stanie. Takie z podeszwą montowaną na drewniane kołki. Istny cud. Sprzedawca dorzucił jeszcze dwie pary bryczesów, co prawda już powojennych, ale za wszystko wziął… sto złotych.

           – Myślę sobie, że tych butów to długo nie mógł sprzedać, bo były tak małe, że na postawnego chłopa nie pasowały. Dla mnie jak znalazł. Ale stąd wniosek, że w kawalerii służyli też mikro ułani. 

Oficerskie buty dziewczyna pieczołowicie konserwuje, a wkłada je na wyłącznie na specjalne okazje. Była nią na przykład siedemnastowieczna rekonstrukcja bitwy otwockiej. Strój szlachcica pożyczyła, ale buty – to nic, że nie z epoki – miała własne. Namówili ją do udziału Tomasz Abramski[i] i Jacek Komuda[ii], u których jakiś czas trenowała. Mało tego, uczyli ją też podstaw fechtunku.

– Podstawy rzeczywiście miałam, ale to zbyt mało, by użyć szabli w trakcie pokazu. Bałam się zwłaszcza o konia, by niechcący nie wyrządzić mu krzywdy. A że był dopiero co ujeżdżonym młodziakiem, stresowałam się nawet samą jazdą. Na szczęście spisał się rewelacyjnie, nie reagował na huk wystrzałów, zamieszanie, publiczność. Dobrze go moi nauczyciele przygotowali.

Foto IGA SZMAGLIŃSKA

            Ola dosiada wyłącznie koni przygotowywanych przez innych. Własnego nie ma. Zaczynała swoją przygodę w siodle jako mała dziewczynka w stajni w Paszkowie, w czasach gimnazjum przeniosła się do szkolnego klubu jeździeckiego „PolandPark”. Najwięcej lekcji dawał jej tam Jerzy Rubersz.

– Lekcji innych niż tylko instrukcja obsługi urządzenia pod tytułem koń. Jurek zwracał przede wszystkim uwagę, że to istota czująca, myśląca, mająca humory, potrzeby, nierzadko charakterek nie do pozazdroszczenia. I rzecz nie w tym, by go do czegokolwiek zmuszać, ale by się z nim dogadywać, budować partnerskie relacje. Kiedy więc Jurek przeniósł się do innej stajni, poszłam za nim i kolejny rok jeżdżę pod jego palcatem.  

ALEKSANDRA ROSTEK; foto FAPA-PRESS

            Umiejętność nawiązywania relacji z koniem przydaje się Oli podczas kilkudniowych jeździeckich wypraw. Brała udział w rajdach po Bieszczadach, ale też w Gruzji.

– Latem wybieram się do Gruzji wierzchem już trzeci raz. Nie mam tremy, z końmi sobie poradzę, zwłaszcza że to wierzchowce zaprawione w wędrówkach pod przypadkowymi jeźdźcami. Marzę tylko, by nie zmarznąć, jak za pierwszym razem, kiedy wędrowaliśmy w zastępie kilku jeźdźców po Małym Kaukazie w rejonie jeziora Parawani. Którejś nocy spałam w ciepłym śpiworze we wszystkich rzeczach, które ze sobą zabrałam a i tak  trzęsłam się jak galareta. Przy okazji drugiej wyprawy spakowałam na wszelki wypadek znacznie więcej ciepłych ubrań, teraz wezmę jeszcze więcej.

Obowiązkowym bagażem Oli jest aparat. Kilka jej zdjęć z Gruzji znalazło uznanie jurorów konkursów fotograficznych hejnakon.pl i Grudniowego Akademickiego Przeglądu Artystycznego Politechniki Warszawskiej. Fotografią zarazili amazonkę ojciec i dziadek. Moc bezcennych uwag, i to dotyczących właśnie fotografowania koni, przekazała artystka Malwina de Bradé.

„Korek” – foto OLI ROSTEK wyróżnione w Grudniowym Akademickim Przeglądzie Artystycznym

Foto Oli Rostek nagrodzone w konkursie hejnakon.pl

– Nie interesuje mnie ładny konik hasający po łąkach. Na zdjęciu musi być coś więcej, musi się coś dziać. Moim zadaniem jest to pokazać i najlepiej nie wprost.

            Szkoda, że nie w każdej sytuacji Ola może fotografować, na przykład kiedy tańczy – a to też jej konik. Tajemnice tanga, walca, rumby… poznawała w „Hakiel – Akademia tańca”. I miała nosa, że na lekcje nie zapisała się, jak inne dziewczyny, ze swoim chłopakiem. Nie mając pary, tańczyła nie raz, nie dwa z Marcinem Hakielem. Tym większa szkoda, że jednocześnie nie mogła robić zdjęć. Z drugiej strony może to i dobrze, bo co by było, gdyby takie fotografie zobaczyła Katarzyna Cichopek – żona mistrza.

Dobrze, że przynajmniej jazda wierzchem nie jest przeszkodą w robieniu zdjęć. Podążając w siodle znacznie łatwiej, niż na parkiecie w objęciach Hakiela, sięgnąć po aparat. Aleksandra Rostek obiecała nam już relację z tegorocznego wypadu do Gruzji. Oczywiście suto zaprawioną fotografiami. Czekamy! (pd)

 

[i] Tomasz Abramski: szermierz, kaskader, jeździec.

[ii] Jacek Komuda: historyk, pisarz, jeździec.

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.