Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

NIE MOGĘ – JADĘ DO KONIA

Anastazja Hołda: z wykształcenia psycholog pracy. Zajmuje się aktywizacją zawodową osób długotrwale pozostających bez zatrudnienia…

_dsc1126cabcmal

ANASTAZJA HOŁDA; foto: FAPA-PRESS

Anastazja Hołda: z wykształcenia psycholog pracy. Zajmuje się aktywizacją zawodową osób długotrwale pozostających bez zatrudnienia, a także współpracą z przedsiębiorcami. Podczas nauki w liceum pedagogiczno-psychologicznym opiekowała się dziećmi autystycznymi. Pasjonatka jeździectwa. Instruktorka. Ma własnego konia – dwudziestoletniego ogiera z SO Klikowa.

10893549_789298817831361_1952918151_n

Jak ja go nie lubiłam! Foto: AGNIESZKA STEFAN

Spacerowała Krupówkami. Spostrzegła dorożkarskiego konia ze świeżą raną na nodze. Zwróciła woźnicy uwagę. Ten odburknął, żeby mu nie zawracała czterech liter. Pewnie odetchnął z ulgą, gdy odwróciła się na pięcie – nie przewidział jednak, że zaraz wróci… z zestawem środków opatrunkowych. Bez pytania wzięła się do przemywania krwawiących obtarć. Wybuchła awantura. Góral wrzeszczał, a ona w milczeniu robiła swoje. Wokół gromadzili się ludzie i przekrzykiwali woźnicę stając w obronie niepozornej dziewczyny rodem z Wierzchosławic.

Nie pierwszy raz zaskoczyła zdecydowanym zachowaniem. Charakterek pokazała już jako uczennica pierwszej klasy tarnowskiego liceum, gdy rozpoczynała dziesięcioletnią przygodę z SO w Klikowej i musiała wkupić się w łaski tamtejszych stajennych.

Chowali mi konia, żartowali ze mnie, obstawiali, czy spadnę od razu, czy chwilę później. Nie dawałam się.

W Klikowej poznała Karcza, krnąbrnego ogiera, za którym nikt nie przepadał. Trudny w prowadzeniu. Początkowo robił z nią, co chciał. Wywoził w nieznane, zrzucał, wykorzystywał każdy najmniejszy błąd. Po przejażdżkach płakała niczym bóbr.

Jak ja go nie lubiłam, ale powiedziałam sobie, że w końcu pokażę mu, kto w tym tandemie ma ostatnie słowo.

Foto: AGNIESZKA STEFAN

W terenie; foto: AGNIESZKA STEFAN

I przyszła wiosna, coraz więcej ze sobą przebywali, warunki sprzyjały intensywniejszym treningom. Zaczęli skakać.

Czułam, że się docieramy, choć upór towarzyszył nam obojgu. Zdecydowałam jednak, mimo iż wszyscy wokół stukali się w czoło, że to właśnie z nim przystąpię do sportowego egzaminu licencyjnego. Zdałam. Karcz z każdym miesiącem, ba, tygodniem był mi coraz bliższy, aż zakochałam się w nim po uszy.

Jeździła do niego codziennie, a Klikowa, zwłaszcza tamtejszy Ludowy Klub Jeździecki, stał się jej drugim domem. Niełatwo jednak było godzić obowiązki szkolne z pasją. Na życie towarzyskie nie miała już zupełnie czasu. Koleżanki zapraszały na urodziny, imieniny, imprezy, a ona, jak zacięta płyta powtarzała w kółko: nie mogę, jadę do konia. Coraz częściej myślała o tym, by Karcza odkupić, ale w tej materii decydujące słowo mieli rodzice. Co prawda pogodzili się z faktem, że córka nie widzi świata poza końmi – początkowo uprawiała jeździectwo potajemnie, wpadła za sprawą stajennego zapachu – ale własny koń to odpowiedzialność, wydatki i masa czasu, jaki trzeba mu poświęcić… Słowem nie było o czym mówić.

Bieg na orientację w trakcie I MP w TREC PTTK; foto: FAPA-PRESS

Bieg na orientację w trakcie III MP w TREC PTTK; foto: FAPA-PRESS

I pewnie marzenia o własnym Karczu nigdy by się nie ziściły, gdyby nie coraz słabsza kondycja SO Klikowa. W 2003 roku włączono je do Stada Ogierów w Białce. Pojawiły się plotki, że konie będą sprzedawane. Komu, za ile, tego nikt dokładnie nie wiedział. Mówiło się również, że część ogierów pójdzie na rzeź. Nieprecyzyjne informacje wykańczały Anastazję psychicznie.

Kiedy uświadomiłam sobie, że mój Karcz też może trafić do rzeźni, świat zaczął mi się walić. Pół biedy, jakby ktoś kupił go do swojej stajni i zajmował się nim, jak ja dotąd, choć też bardzo bym to przeżywała, ale gdyby mieli go sprzedać na mięso, nie zniosłabym tego. Z płaczem błagałam rodziców, by mi pomogli uzbierać pieniądze. Zapewniałam, że jak już Karcza kupimy, to sama będę zarabiać na jego utrzymanie.

SO Białka ogłosiła przetarg. Państwo Hołdowie wzięli w nim udział ze świadomością, że zapewne oferują kwotę niższą niż oczekuje sprzedawca, ale położyli na szali tyle, ile zdołali uzbierać. Mijały tygodnie, żadnej odpowiedzi. Anastazja w dalszym ciągu jeździła do stajni, ale gdy tylko przestępowała próg Klubu, z niepokojem pytała pierwszą napotkaną osobę: czy Karcz jeszcze jest? Na szczęście odpowiedzi były twierdzące.

Na III Mistrzostwach Polski w TREC PTTK; foto: FAPA-PRESS

Na III Mistrzostwach Polski w TREC PTTK; foto: FAPA-PRESS

Upłynął kwartał – dziewięćdziesiąt najdłuższych dni w życiu Anastazji. Tamtego momentu nigdy nie zapomni. Była akurat w szkole, gdy zadzwonił ojciec i oznajmił:

Przyszedł list z Białki. Nie otwieram, czekam na ciebie!

Co sił pobiegła do domu.

Nie miałam odwagi otworzyć koperty, poprosiłam tatę. Kiedy zaczął czytać, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, wiedziałam już, że Karcz jest mój.

Było to dziewięć lat temu. Dziś koń ma lat dwadzieścia. W formie jest znakomitej.

Jam ogier Karcz! Foto: AGNIESZKA STEFAN

Jam ogier Karcz@! Foto: AGNIESZKA STEFAN

I wciąż jest ogierem. Gdy tylko go kupiłam, obiecałam mu, że nigdy nie pozbawię go męskości. Jedno, co zmieniliśmy, to adres. Klikowa przestała być Klikową, po dawnej atmosferze, towarzystwie pozostały tylko wspomnienia. Po kolei wynosili się stamtąd wszyscy moi znajomi. Kilkoro z nich przeniosło konie do Żukowic, do kolebki polskiego westernu. Ja również. Co prawda to nie jest moja bajka, za dużo luzu w tym weście, wolę styl klasyczny, ale tamtejszy klimat i perfekcyjna opieka nad końmi przeważyły, że się tam znalazłam. (jpopr.)


    Print       Email

6 odpowiedzi na “NIE MOGĘ – JADĘ DO KONIA”

  1. Justyna pisze:

    Brawo Anastazja! Trzymamy kciuki za dalsze działania 🙂

  2. Magda pisze:

    Wzruszylam się! Piekna historia !:)

  3. Dominika pisze:

    Piękny ogier Nastia 🙂

  4. kala pisze:

    Nastie i Karcza łączy prawdziwa PRZYJAŹŃ.

  5. ivonIK pisze:

    Pięknie Nastka! Ale Ty wiesz co! Ja czekam aż będziesz chrzestną Karczych dzieci.

  6. G pisze:

    to jest coś więcej niż przyjaźń 😉 to jest najlepsza para na świecie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.