Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

JAK SIEDZIEĆ NA KONIU (15)

Z boku wydaje się to proste: wsiadasz i jedziesz. Kiedy jednak…

 

Jerzy Rubersz; foto: FAPA-PRESS

Jerzy Rubersz; foto: FAPA-PRESS

Jerzy Rubersz: z wykształcenia historyk, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, z zamiłowania koniarz, nauczyciel jazdy konnej w Technikum Hodowli Koni w Wolborzu, kaskader. W dzisiejszym odcinku m.in. podpowiada początkującym jeźdźcom ćwiczenia, które pomogą im w osiągnięciu równowagi w siodle.

Z boku wydaje się to proste: wsiadasz i jedziesz. Kiedy jednak zaczynasz hipiczną przygodę i znajdziesz się na końskim grzbiecie po raz pierwszy, kompletnie nie wiesz, jak się tam urządzić. Za drugim, piątym i dziesiątym razem też jeszcze do końca nie wiesz, ale zakładając, że trafiłeś pod palcat dobrego nauczyciela, masz szansę tę sztukę opanować. Jak szybko? – zależy od wielu czynników: od zdolności, pracowitości, dokładności w wykonywaniu ćwiczeń, cierpliwości ucznia i trenera, ich wzajemnego zaufania.

– Teoria jest prosta, ale tylko teoria – wyjaśnia Jerzy Rubersz. – Jeździec ma siedzieć swobodnie, nie napinać mięsni, nie pochylać się do przodu, patrzeć przed siebie, łokcie trzymać blisko ciała, jego ręka ma być przedłużeniem wodzy. Nie może być ani za wysoko, ani za nisko. Nogi jeźdźca mają dotykać boków konia, ale w żadnym wypadku nie dociskać ich. Doświadczeni koniarze nazywają to dotykiem pióra (lekkim jak piórko). Noga ma przylegać do ciała konia, ale nie przeszkadzać. Ma być oparta w strzemieniu zawieszonym na odpowiedniej wysokości. To ważne m.in. z tego powodu, że lokalizuje  we właściwym miejscu naszą łydkę pełniącą funkcję sygnalizatora. Wysyłamy nią impulsy np. do zmiany tempa, wykonania zwrotu, zmiany nogi konia w galopie… Musimy jednak działać rozważnie. Permanentne szturchanie łydkami czy piętami – nie daj Boże uzbrojonymi w ostrogi, a te przypinają coraz częściej rozpoczynający hipiczną przygodę – powoduje dyskomfort zwierzęcia. Koń nie wie, o co jeźdźcowi chodzi i w efekcie albo zwalnia, zatrzymuje się, albo, co znacznie częstsze, przyspiesza. Reakcje te są formą ucieczki od niewygody. Podobne mogą występować też w przypadku usztywnionej sylwetki jeźdźca. Sztywność wyklucza bowiem harmonię, w jakiej ma poruszać się para jeździec-koń. Osiągnięcie jej to długa droga, wymaga czasu. I tu wracamy do punktu wyjścia: im szybciej jeździec znajdzie swoje miejsce w siodle, tym ów czas będzie krótszy. Niestety nie istnieje zasada, która wskazywałaby to najlepsze miejsce. W tej materii nie da się generalizować, bo każdy z nas jest inny. Jeden chudy, drugi gruby, jeden ma krótkie nogi, inny długie; jeden ma szeroką miednicę, inny wąską. Jeden więc lepiej czuje się bliżej przedniego łęku, drugi w samym środku siedziska, trzeci…  Do optymalnego rozwiązania dochodzimy metodą prób i błędów. Niezbędne są rzecz jasna wskazówki instruktora. 

 

Foto: FAPA-PRESS

Foto: FAPA-PRESS

            Prawidłowy dosiad nie istnieje bez opanowania równowagi. Pomaga temu gimnastyka.

            – Na przykład ćwiczenia na ziemi mające za zadanie rozluźnienie mięśni przywodzicieli ud, którymi się na koniu trzymamy i które decydują o sprawnym poruszaniu biodrami. To przecież biodra pozwalają nam jadąc wierzchem wysiedzieć w siodle. Proponuję też zestaw ćwiczeń wykonywanych na koniu w stępie: podnosimy ręce do góry, kierujemy do przodu, na boki, zakładamy na plecy, opieramy na biodrach… Na początku wydaje się to skomplikowane, ale gdy dochodzimy do wprawy, zaczynamy czuć się w siodle swobodniej i pewniej.

A kiedy już nabieramy tej pewności, zaczyna nam się wydawać, że osiągnęliśmy poziom mistrzowski…

– Nie jest to reguła, ale rzeczywiście tak się zdarza. Każdy, nawet maleńki sukces utwierdza nas w przekonaniu, jacy jesteśmy dobrzy, jakie to wszystko łatwe i bywa… że wypowiadamy trenerowi wojnę. Pouczamy go, jak powinien prowadzić zajęcia i czego ma nas uczyć. To błąd. Trener ma wiedzę i opracowany plan zajęć. Wie, jakie umiejętności uczeń powinien opanować najpierw, jakie później. Kochajmy więc trenera, kochajmy do jasnej cholery!

Piotr Dzięciołowski (prawa autorskie zastrzeżone)

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.