Tak… Ile razy początkujący adepci sztuki fotograficznej słyszeli tę ponadczasową radę od rodziców, wujków czy starszych kolegów i koleżanek. Ja słyszałam o tym od zawsze. A jednak fotografuję pod światło.
Nazywam się Patrycja Makowska, mam 26 lat. Moja przygoda z fotografią rozpoczęła się już w 2003 roku, kiedy to dostałam pierwszą w życiu kliszę, a tata użyczył mi swojego aparatu fotograficznego. Zasadniczą radą taty było oczywiście: nie rób zdjęć pod słońce.
Od samego początku moimi ukochanymi modelami były konie. Wtedy jednak, jak i przez wiele kolejnych lat, fotografowałam je dla siebie. Na pamiątkę, do szuflady. W końcu każdy kiedyś miał jakieś swoje ulubione konie w stajni, którym chciał zrobić zdjęcie albo piszczał z radości na widok źrebaczków – kto nie lubi fotografii ze źrebaczkami. Z czasem jednak zdjęcia tego typu przestały mi wystarczać. Zaczęłam myśleć o takich, jak na pocztówkach albo w kalendarzach. Oczywiście nigdy pod słońce.
Kilka lat temu pierwszy raz fotografowałam konia arabskiego. Spełniło się moje marzenie, gdyż od dziecka podziwiałam konie tej rasy, czytałam książki i artykuły o nich, śledziłam wyniki pokazów, oglądałam setki zdjęć. Zawsze chciałam móc z nimi obcować na co dzień. Udało się. Araby na stałe zagościły w moim życiu i przed obiektywem.
Ale przyszedł moment, kiedy nawet najlepiej zorganizowana sesja zdjęciowa, z najpiękniejszym koniem i w najpiękniejszej scenerii, nie zadowalały mnie. Zapragnęłam nie tylko pokazywać konie arabskie w całej ich doskonałości, ale sprawić, by oglądający moje zdjęcia dostrzegli w nich odrobinę magii. Żeby nie tylko mówili: o jaki ładny koń, ale żeby pomyśleli, że w tym zdjęciu jest coś wyjątkowego. Moje konie miały stać się magiczne, a zdjęcia pokazywać chwile bardziej niż ulotne. Receptą na te rozterki okazały się zachody słońca. I rzeczone zdjęcia pod światło.
Myślę, że kluczem do sukcesu jest szukanie własnej drogi do wyrażania siebie, nawet jeśli na tej drodze słońce razi w oczy. Gdy dobrze idzie Ci malowanie różowych koni to nie daj sobie wmówić, że tak się nie robi. Maluj i już! A świat w końcu dostrzeże, że nikt tak jak ty różowych koni nie maluje.
Mój tata przekonał się do zdjęć pod słońce. Ale w dalszym ciągu spotykam tych, którzy tej postaci fotografii są przeciwni.
***
Więcej moich zdjęć, nie tylko tych pod światło, znajduje się na fanpage’u na Facebooku: Patrycja Makowska – equine photography (www.facebook.com/makowska.konie).
PATRYCJA MAKOWSKA