Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  artykul_glowny  >  Bieżący Artykuł

MAREK SERAFIN: MAM POMYSŁ NA SZKOŁĘ DLA KONIARZY

O największym w Polsce stadzie dzikich koni w Szczycienku (zachodniopomorskie), ich właścicielu Marku Serafinie i jego ośrodku jeździeckim przy gospodarstwie agroturystycznym „UL”, pisaliśmy przed laty w artykule „Masz konia? On ma czterysta!” (https://hejnakon.pl/?p=12901). Teraz…

 

W stadzie konie podzieliły się na mniejsze grupy. Jedne liczą kilkanaście osobników, inne kilkadziesiąt. foto FAPA-PRESS

O największym w Polsce stadzie dzikich koni w Szczycienku (zachodniopomorskie), ich właścicielu Marku Serafinie i jego ośrodku jeździeckim przy gospodarstwie agroturystycznym „UL”, pisaliśmy przed laty w artykule „Masz konia? On ma czterysta!”  (https://hejnakon.pl/?p=12901). Teraz ponownie odwiedziliśmy gospodarza, by zapytać, co słychać i czy realizuje marzenie, którym wówczas się z nami podzielił.

Czekając na jazdę; foto FAPA-PRESS

             – Wszystko dobrze, by nie rzec, że coraz lepiej, tylko adres się zmienił – mówi Marek Serafin. – Już nie należymy do najbardziej zadłużonej w kraju gminy Ostrowice, bo ją zlikwidowano. W tym roku Szczycienko wchłonęła gmina Złocieniec.

Marek SERAFIN; foto FAPA-PRESS

            Kiedy rozmawialiśmy poprzednim razem, mówiłeś, że twoim marzeniem jest tworzenie w „UL-u” największego ośrodka jeździeckiego w Polsce. Na ile ci się to udaje?

Kiedyś byliśmy ogierami; foto FAPA-PRESS

            – Koni na pewno mam najwięcej: wolno żyjących około 380, odłowionych ogierów ze 20, kucyków jakieś 60, tyleż samo wierzchowców chodzących pod siodłem. Rozbudowuję też bazę noclegową. W tej chwili pozwala ona na zakwaterowanie ponad stu uczestników obozów jeździeckich. W tym roku oddaliśmy do użytku nowy, kryty strzechą budynek z kamienną elewacją. Musieliśmy też na potrzeby obozowiczów znacznie powiększyć kuchnię i stołówkę. I to jeszcze nie koniec planów. Od niedawana jestem bowiem właścicielem usytuowanego w pobliżu pałacu z początków XIX wieku. Trwa już remont, myślę, że za dwa lata obiekt na Słowiance odzyska dawny blask, choć, jak dobrze pójdzie, może już za rok, latem, przenocuję tam pierwszych gości. Poza sezonem zamierzam zlokalizować w pałacu prywatną zasadniczą i średnią szkołę dla jeźdźców oraz opiekunów koni.

Nowy budynek z pokojami dla uczestników obozów, biurem, pralnią, garażem; foto FAPA-PRESS

Myślisz, że liczba państwowych placówek kształcących tego typu fachowców jest zbyt niska?

– Nie o ilość, ale o jakość idzie. Wnioski nie napawają optymizmem. Przyjeżdżali do mnie na praktyki absolwenci techników hodowli koni, mieli uprawnienia instruktorskie, a prawdę mówiąc nie tylko nie umieli jeździć, ale nawet panować nad końmi z ziemi. Ja tymczasem szczególną wagę w edukacji chciałbym przyłożyć do naturalnej komunikacji z tymi zwierzętami. Absolwenci mojej szkoły mieliby też pojęcie np. o werkowaniu czy elementarnych zabiegach weterynaryjnych. Nie tylko więc mocny dosiad, ale wszystko z czym koniarze mają do czynienia na co dzień.  

  Szkoła jeździecka wymaga specjalistycznej  kadry.

            – O tak! Najbardziej cieszyłbym się z takich trenerów, jak np. Marek Godzina, który pracuje u nas na stałe. To fachowiec z najwyższej półki. I takich będę chciał zatrudniać. Dobrze, że mam jeszcze chwilę na dopracowanie szczegółów.

            Do zobaczenia zatem za jakiś czas. Jesteśmy bardzo ciekawi realizacji tego projektu. Trzymamy kciuki, ale nie dziękuj, by nie zapeszyć. (pd)

 

        

 

 

 

 

 

 

    Print       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie zamieszczamy komentarzy niepodpisanych imieniem i nazwiskiem. Jeśli Autor zastrzeże swoje dane, pozostaną one wyłącznie do wiadomości redakcji.